Witajcie!
Zacznę może od tego, że to był mój "pierwszy raz" ze sklepem Topestetic i muszę przyznać, że byłam bardzo pozytywnie zaskoczona poziomem obsługi. Konsultantka w krótkim wywiadzie zapytała o moje preferencje, typ skóry, alergie czy problemy skórne i na tej podstawie dobrała kosmetyki. To bardzo ważne, bo źle dobrane kosmetyki mogą nam rozregulować skórę lub spowodować podrażnienia. Bardzo podobają mi się takie konsultacje, bo zawsze mogę dopytać i uzyskać rzetelne informacje. Tu ode mnie pierwszy plusik :) Ponadto sklep oferuje darmową i ekspresową wysyłkę oraz zwrot.
Na pierwszy ogień idzie INSTANT BEAUTY MASK.
Na opakowaniu oraz na stronie sklepu możemy przeczytać, że maska ma silnie nawilżać, odżywiać i regenerować skórę. Ponadto efekt ma być natychmiastowy i trwały. W składzie znajdziemy między innymi witaminę C i E, wysokocząsteczkowy hialuronian sodu, olej rokitnikowy, ekstrakt z korzenia rabarbaru, masło shea, trehalozę, masło kokum.
Maska ma jasny, żółty kolor i przyjemny, delikatny zapach. Konsystencja jest taka "w sam raz". Nie leje się i nie spływa ani nie jest to forma pasty, której nie lubię. Rozprowadza się bardzo przyjemnie i co ważne, wystarczy mała ilość na pokrycie całej twarzy. Producent zaleca pokryć skórę grubszą warstwą i pozostawić na 20 do 30 minut. Można także zostawić maskę na całą noc ale wtedy nakładamy cieńszą warstwę. Po zmyciu należy zastosować tonik lub hydrolat a potem krem lub serum.
Co mi się podoba w tej masce to to, że obietnice faktycznie zostały spełnione! Po zmyciu maski, skóra jest w wyraźnie lepszej kondycji ale nie zostaje na niej tłusty film. Polubiłam się z tą maską, bo sprawia, że moja skóra jest wyraźnie bardziej miękka i jędrna. Pory są widocznie zmniejszone, a wszelkie nierówności spłycone. Podoba mi się też to, że maska nie zastyga na skorupę podczas tych 20 minut ani także nie spływa i nie brudzi. Nie miałam żadnych problemów z jej zmyciem. Maska mnie nie podrażniła, nie wywołała żadnej reakcji alergicznej więc kolejny plusik :)
Końcówka roku zaskoczyła mnie nadmiarem czasu więc wracam do Was jeszcze przed Nowym Rokiem z postem kosmetycznym:)
W ostatnich tygodniach testowałam kosmetyki marki Resibo ze sklepu TOPESTETIC.PL. Jestem pewna, że zarówno o marce jak i o sklepie słyszała już większość z Was. Od dawna chciałam wypróbować te kosmetyki a najbardziej intrygował mnie olejek do demakijażu. Jak te kosmetyki się u mnie sprawdziły? Zaraz się wszystkiego dowiecie :)
Zacznę może od tego, że to był mój "pierwszy raz" ze sklepem Topestetic i muszę przyznać, że byłam bardzo pozytywnie zaskoczona poziomem obsługi. Konsultantka w krótkim wywiadzie zapytała o moje preferencje, typ skóry, alergie czy problemy skórne i na tej podstawie dobrała kosmetyki. To bardzo ważne, bo źle dobrane kosmetyki mogą nam rozregulować skórę lub spowodować podrażnienia. Bardzo podobają mi się takie konsultacje, bo zawsze mogę dopytać i uzyskać rzetelne informacje. Tu ode mnie pierwszy plusik :) Ponadto sklep oferuje darmową i ekspresową wysyłkę oraz zwrot.
Na pierwszy ogień idzie INSTANT BEAUTY MASK.
Na opakowaniu oraz na stronie sklepu możemy przeczytać, że maska ma silnie nawilżać, odżywiać i regenerować skórę. Ponadto efekt ma być natychmiastowy i trwały. W składzie znajdziemy między innymi witaminę C i E, wysokocząsteczkowy hialuronian sodu, olej rokitnikowy, ekstrakt z korzenia rabarbaru, masło shea, trehalozę, masło kokum.
Maska ma jasny, żółty kolor i przyjemny, delikatny zapach. Konsystencja jest taka "w sam raz". Nie leje się i nie spływa ani nie jest to forma pasty, której nie lubię. Rozprowadza się bardzo przyjemnie i co ważne, wystarczy mała ilość na pokrycie całej twarzy. Producent zaleca pokryć skórę grubszą warstwą i pozostawić na 20 do 30 minut. Można także zostawić maskę na całą noc ale wtedy nakładamy cieńszą warstwę. Po zmyciu należy zastosować tonik lub hydrolat a potem krem lub serum.
Co mi się podoba w tej masce to to, że obietnice faktycznie zostały spełnione! Po zmyciu maski, skóra jest w wyraźnie lepszej kondycji ale nie zostaje na niej tłusty film. Polubiłam się z tą maską, bo sprawia, że moja skóra jest wyraźnie bardziej miękka i jędrna. Pory są widocznie zmniejszone, a wszelkie nierówności spłycone. Podoba mi się też to, że maska nie zastyga na skorupę podczas tych 20 minut ani także nie spływa i nie brudzi. Nie miałam żadnych problemów z jej zmyciem. Maska mnie nie podrażniła, nie wywołała żadnej reakcji alergicznej więc kolejny plusik :)
Zanim przejdę do gwiazdy dzisiejszego wieczoru przedstawię wam
NATURALNY ŻEL DO MYCIA TWARZY z ekstraktem z brzoskwini.
Ten produkt dostałam w wersji miniaturowej, co również było miłym zaskoczeniem. W składzie mamy betainę, ekstrakt z owsa, skrobię z tapioki oraz wspomniany w nazwie ekstrakt z brzoskwini a co za tym idzie różne kwasy owocowe, witaminy A, B1, B2, PP a także sole mineralne.
Pierwsze, co mnie zainteresowało to zapach. Po otwarciu tubki jest on bardzo świeży ale przypomina mi jeden z perfum, których używałam jako nastolatka. Niestety nie przypomina naturalnego zapachu ale nie skreśla kosmetyku ;) Żel jest półprzezroczysty i ma standardową konsystencję. Nie pieni się przesadnie, ale odczuwalnie oczyszcza. skórę. Żel nie robi nic spektakularnego mojej skórze, więc pewnie nie kupię jego pełnowymiarowej wersji, ale warto było spróbować :)
No i czas na gwiazdę dzisiejszego wieczoru - CLEANSING OIL
Olejek do demakijażu zawiera olej lniany, olejek manuka, olej z pestek winogron, olejek abisyński. Produkt ma rozpuszczać makijaż, nawet ten mocny i wodoodporny, dodatkowo ma rozpuszczać sebum, odżywiać, nawilżać przesuszoną skórę oraz optymalizować tą tłustą i mieszaną. Do produktu dostajemy małą, białą ściereczkę, dzięki której zetrzemy z twarzy rozpuszczony makijaż.
Od razu wiedziałam, że muszę sprawdzić jak ten olejek poradzi sobie z moją ulubioną wersją makijażu czyli taką z kreską zrobioną przy użyciu eyelinera w żelu oraz odrobiną płynu Duraline. Kreska u mnie zawsze jest dopracowana i dopieszczona a przez zastosowanie Duraline jest trwała, wodoodporna i praktycznie się nie rozmazuje. Mimo to, olejek bez problemów sobie poradził ze zmyciem makijażu.
Ale to jeszcze nie koniec moich wyzwań. Przed Świętami miałam okazję brać udział w metamorfozie makijażowej. Makijaż powstawał 3 godziny, był piękny i mocny a do tego błyszczący. Oczywiście z masą sztucznych rzęs i kreską. Pomyślałam, że to idealna okazja, żeby sprawdzić jak olejek poradzi sobie z tak profesjonalnym makijażem. Efekt przeszedł moje oczekiwanie. Olejek bardzo łatwo rozpuścił cały makijaż bez potrzeby nadmiernego pocierania jak to ma miejsce w przypadku mleczek czy płynów do demakijażu. Bardzo ładnie wymywa tusz z linii rzęs i nie zostawia najmniejszego śladu po makijażu. Nawet sztuczne rzęsy nie były problemem.
No ale zapomniałam... na to wszystko jeszcze ta rozkoszna, bielutka ściereczka, której tak mi było szkoda! Wystarczyło zamoczyć w ciepłej wodzie i przyłożyć do twarzy a ona idealnie wchłania cały rozpuszczony makijaż. To było chyba moim największym zdumieniem. Wystarczy "wyprać" ściereczkę delikatnym płynem czy mydłem i po resztkach makijażu nie zostaje żaden ślad.
Słuchajcie... tak jak się bałam, że przez formułę olejku, moje oczy będą łzawić czy będę miała "mgłę" na oczach po jego zastosowaniu, tak jedno użycie rozwiało wszelkie moje obawy i wątpliwości. Żaden z moich kosmetyków do demakijażu nie poradził sobie tak dobrze z eyelinerem. Po użyciu olejku skóra jest miękka, nawilżona i uwaga NIE TŁUSTA! Kosmetyk nie podrażnia skóry ani oczu i ma neutralny zapach. Ten kosmetyk to mój faworyt, hicior jakich dawno nie miałam. Na pewno do niego wrócę i to nie raz :)
Poza opisanymi wyżej kosmetykami w paczce otrzymałam również kilka próbek a także gadżety.
Próbkami podzielę się z siostrą a gadżety przydadzą się w pracy i na studiach, no bo notesików i długopisów nigdy dość :D
Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z zawartości paczki od TOPESTETIC i zachęcam do sprawdzenia oferty sklepu. Bardzo szeroka gama najlepszych kosmetyków na pewno przyciągnie mnie jeszcze nie raz :)
A może już macie za sobą przygodę z tym sklepem? :)
Używaliście kosmetyków Resibo? Podzielcie się wrażeniami :)