Pisałam Wam już, że chcę częściej wrzucać posty makijażowe więc dziś... zapraszam Was na taki właśnie post. Przed Wami recenzja kolejnej palety z mojej małej kolekcji :)
Paleta Nabla Soul Blooming kosztuje około 160 złotych i jest dostępna w większości internetowych drogerii jak cocolita, mintishop a także sephora. Uważam, że nie jest to wygórowana cena jak na taką jakość, trwałość i pigmentację.
Zastanawiacie się pewnie, czemu nie zrobiłam zdjęć całej twarzy tylko jej połowy :P Drugie oko niestety mocno przekombinowałam i tak mi się nie podobało, że je zmyłam xD Nie pomalowałam go ponownie, bo zbliżał się wieczór i bałam się, że nie będzie dobrego światła do zdjęć i tak to właśnie wyszło :P Kto widział na moim Insta Story "krótką historię tego zdjęcia"? :P
Makijaż i zdjęcia robiłam już jakiś czas temu i mogliście go już widzieć na moim instagramie jednak post z recenzją musiał poczekać na swoją kolej :P
NABLA SOUL BLOOMING
Cienie zamknięte są w dość klasycznym, kartonowym (ale solidnym) opakowaniu z magnetycznym zamknięciem. Paleta jest wyposażona w duże lusterko, dzięki któremu bez problemu wykonamy makijaż całej twarzy. Zarówno lusterko jak i cienie były fabrycznie zabezpieczone folią. Cała paleta zabezpieczona jest dodatkową kartonową "kieszonką", w którą możemy ją wsunąć. Takie rozwiązanie chroni paletę przed przypadkowym otwarciem i jest ono dość często spotykane. Kolorowe, wiosenne kwiaty na pudełku jednoznacznie wskazują nam jakie odcienie znajdziemy w środku.
Paleta składa się z 12 cieni, z których 6 jest matowych a pozostałe 6 to cienie metaliczne. Pod każdym z cieni wytłoczona jest jego nazwa. W palecie znajdziemy zarówno ciepłą, neutralną jak i chłodną tonację dlatego każdy znajdzie tu coś dla siebie. Delikatne kolory idealnie nadadzą się do wykonania lekkich, wiosennych makijaży ale dzięki cieniom ANEMONE i CARAVAGGIO możemy też wyczarować nieco mocniejszy look. Cienie są bardzo dobrze napigmentowane dlatego podczas wykonywania makijażu zalecam ostrożność i stopniowe dokładanie cieni. Formuła matowych cieni jest pudrowa, lekko kremowa. Bardzo dobrze się rozcierają i łączą ze sobą dając naprawdę spore możliwości. Błyskotki zaś są lekko satynowe i pięknie się mienią nawet bez primera. Jedynym wyjątkiem jest cień HONEY DRIP, który ma w sobie trochę większe opalizujące drobinki bez "bazowego" koloru. Wszystkie błyskotki polecam nakładać palcem.
Cienie matowe, od nadgarstka: FLOWERY, CHAMOMILE, GEA, BOLERO, MIDDLE KARMA, CARAVAGGIO
Błyskotki, od nadgarstka: HONEY DRIP, PHILOSOPHY, CLIMBING ROSE, GARCON, ANEMONE, GARDEN GATE
Naprawdę długo się czaiłam zanim zaczęłam używać tej palety. Choć kolory strasznie mi się podobają to oczywiście mam problem z jasnymi, chłodnymi cieniami czyli FLOWERY i GARDEN GATE. Ale w końcu się nauczę używać i tych odcieni :)
Jestem bardzo zadowolona z tej palety i bardzo dobrze mi się z nią pracuję ale nie polecam tej palety komuś, kto dopiero uczy się posługiwania cieniami. Pigmentacja jest tak mocna, że można sobie zrobić plamę, którą ciężko będzie rozetrzeć. Do tego cienie lubią się osypywać przy aplikacji jeśli nie strzepniemy nadmiaru z pędzla. Cienie są bardzo trwałe i nawet gdy aplikuję makijaż tylko na przypudrowany korektor to cienie w ciągu dnia się nie ścierają ani nie rolują.
No i czas na mój makijaż :) nie jest to nic odkrywczego czy szalonego, ale mi się bardzo podoba. To znowu mój klasyk, choć trochę wzmocniony.
Do wykonania tego makijażu wykorzystałam cienie CHAMOMILE (lekki beż na całą powiekę jako baza, by cienie nie przyklejały się do korektora), na załamanie powieki i powyżej MIDDLE KARMA, by łatwiej się blendowało, samo załamanie i zewnętrzny kącik przyciemniłam mocnym brązem, czyli CARAVAGGIO. Na środek powieki nałożyłam CLIMBING ROSE a wewnętrzny kącik rozświetliłam cieniem HONEY DRIP. Ostatnie dwa cienie aplikowałam palcem.
Oczywiście kreska żelowym eyelinerem z INGLOT, na rzęsach tusz Max Factor Volume Infusion plus rzęsy na pasku od Ardell. Na twarzy mam dwa zmieszane podkłady od Bourjous - Healthy Mix (52 Vanilla) i City Radiance (01 Rose ivory). Jeden jest za ciemny, drugi za jasny więc po zmieszaniu jest ideolo :D Twarz konturuję pudrami do modelowania twarzy marki INGLOT (503 i 505) i rozświetlacz INGLOT HD Freedom system (154). Usta muśnięte tylko balsamem ochronnym EOS.
I jeszcze jedno zdjęcie bo nie mogłam się zdecydować :D
Kochani jeśli macie ochotę to zapraszam Was na mojego Instagrama :)
Mieliście już okazję spotkać się z paletami Nabla? Cienie w jakich kolorach wybieracie najczęściej? Bezpieczne i neutralne czy raczej szalone i kolorowe?
Dajcie koniecznie znać no i życzę spokojnego weekendu :)