Cześć i czołem! Obiecałam sobie ostatnio, ze będę częściej publikować posty, wiec oto jestem! I choć pierwotnie miał się tu dziś pojawić zupełnie inny post z nowej serii, to nastąpiła mała zmiana planów i będzie dziś post fotomodelingowy. Tym samym zapraszam do czytania i oglądania!
Odkąd zaczęłam pozować do zdjęć byłam świadoma tego, że modeling jako taki nie jest dla mnie. Dziewczyny na wybiegach czy w sesjach lookbookowych mają minimum 173cm wzrostu, są szczupłe, mają proporcjonalne ciała i charakterystyczne buzie. Z moim szczupłym ale widocznie umięśnionym ciałem i całymi 167 cm wzrostu nie miałam co do tego złudzeń ale też nigdy nawet nie było to moim marzeniem. Fotomodeling w zupełności mi wystarczał. Jednak w 2016 roku z propozycją współpracy odezwała się do mnie na instagramie managerka pewnej firmy odzieżowej. W związku z nową linią chcieli zaprosić mnie do współpracy przy tworzeniu zdjęć nowej kolekcji ubrań Rocky Rabbit. Ta propozycja zupełnie mnie zaskoczyła ale z radością i nieskrywaną ciekawością ją przyjęłam.
Happy Mum, bo tak nazywa się ta polska marka, to producent i dystrybutor odzieży dla kobiet w ciąży, mam i ich dzieci. Niektóre z sukienek czy bluz ma dzięki ukrytym zamkom opcje karmienia piersią. Co śmieszne, nie zauważyłabym tego, gdyby mi nie powiedzieli :P więc to serio dyskretne udogodnienie ;) Patrząc na to z boku nawet teraz nie wpasowałabym się w ich target ale też nie tym kierowali się przy wyborze modelek. Już w pierwszej wiadomości dowiedziałam się, że złożyli mi propozycje głównie dlatego, że spodobała im się naturalność, uśmiech i ta odrobina luzu. To wszystko chcieli mieć na zdjęciach i tego oczekiwali ode mnie, jako modelki. Sami zaraz ocenicie, czy udało mi się sprostać tym wymaganiom ;)
Tym sposobem spakowałam się i pojechałam do Olsztyna na swoje pierwsze fotomodelkowe płatne zlecenie! Zdjęcia odbywały się w szkole językowej dla dzieci Playschool w Olsztynie, fotografem był Piotr Ratuszyński - fantastyczny fotograf i świetny facet. Makijażystka zadbała o makeup wszystkich modelek, dziewczyny z Happy Mum wybierały kolejne stylizacje. Oprócz mnie na sesji była jeszcze jedna dziewczyna i co najbardziej istotne...gromadka BARDZO energicznych dzieci.
Jako totalnie zielona w temacie zdjęć ubrań próbowałam się przygotować, ćwiczyłam pozy (xD) i generalnie próbowałam sobie wyobrazić jak to będzie na tej sesji. Jak się pewnie domyślacie, niewiele to miało wspólnego z rzeczywistością. Oprócz tego, że musisz zaprezentować ubranie to musisz też "wejść w rolę" i ogarniać otoczenie, dzieci itp. A praca z maluchami do najłatwiejszych nie należy. Dzieci, szczególnie te młodsze, szybko się nudzą, dekoncentrują, mają humory i generalnie rozrabiają. Wyobraźcie sobie sytuację, w której fotograf robi zdjęcie jednemu z maluchów a za fotografem wydurniają się matki i ciotki, byle tylko skupić uwagę dziecka i wywołać uśmiech na jego buzi :P Ale mimo całego rozgardiaszu, jaki panował na sesji, bardzo dobrze to wspominam i cieszę się, że mogłam brać w tym udział. W sumie zrobiliśmy dwie sesje w 2016 roku, pierwszą w lipcu a drugą w grudniu.
Wiecie co było dla mnie największym wyzwaniem a jednocześnie stało się pewnego rodzaju nagrodą? Wejście w relację z dziećmi. Na większości ujęć występuję z małą Mileną, która jest uroczą i grzeczną dziewczynką, dzielnie znosiła cały ten sajgon na planie i pięknie pozowała do zdjęć. Jeśli chodzi o dzieci, to lubię pozostawiać im własną przestrzeń. Nie lubię narzucania określonych zachowań czy słów. Bo dziecko, choć małe, swój rozumek ma i powinno mieć możliwość decydowania o sobie. Takie zmuszanie dzieci powoduje tylko dyskomfort i zakłopotanie a przecież na zdjęciach miał być luz. Dlatego też pozostawiłam Mili tą przestrzeń, by się do mnie przyzwyczaiła i ogromnie mnie cieszyło, jak z czasem się otwierała i była bardziej śmiała. Do tego stopnia, że sama przychodziła się do mnie przytulać, łapała mnie za rękę i wygłupiałyśmy się razem w trakcie zdjęć. Czy to nie kochane? <3
Za każdym razem, gdy patrzę na te zdjęcia towarzyszy mi myśl "Bożenko kochana czemu ja te włosy ścięłam?". Poza tym doszłam do wniosku, że makijaż nie był do końca udany :P Na pierwszej sesji miałam zdecydowanie za ciemny podkład a na drugiej oko było zbyt "mocne". Wieczorowy makijaż niezbyt wpasował się w klimat swobodnej sesji z dziećmi ;) no ale... nie można mieć wszystkiego ;)
Gdy skończyliśmy zdjęcia z dziećmi, zrobiliśmy zdjęcia typowo produktowe ale to już była szybka akcja ;)
Poprzedni post z serii: FOTOMODELING PART 9 - ANNA ZIĘTEK