Musicie mi wybaczyć moją chwilową nieobecność ale ostatni czas nie sprzyjał blogowaniu :P Pogoda była piękna więc szkoda było siedzieć przed komputerem. Poza tym zwlekałam odrobinę z tym postem bo czekałam na pewien "gadżet", dzięki któremu zdjęcia na bloga wskoczą na wyższy level :D Mam nowy aparat więc jeden z trzech założeń na ten rok mogę sobie odhaczyć ;) Zdjęcia dziś bardzo surowe, bez obróbki. Jeszcze uczę się obsługi aparatu ale chyba nie jest najgorzej ;)
Z polską marką CLOCHEE spotykam się nie pierwszy (i na pewno nie ostatni raz). Pierwszymi produktami tej marki były produkty do twarzy, o których pisałam tutaj :klik. Pięknie pachnące serum do twarzy bardzo przypadło mi do gustu i niewątpliwie stało się jednym z moich ulubionych kosmetyków do twarzy. Dziś jednak opowiem Wam, jak sprawdziły się u mnie kosmetyki do ciała tej marki.
ODŻYWCZY PEELING CUKROWY Z CYNAMONEM :klik:
Jest to kosmetyk odpowiedni dla każdego rodzaju skóry. Oprócz oczywistego złuszczania naskórka, zapewnia skórze także nawilżenie, zmiękczenie oraz relaks. Dzięki zawartości drobinek kory cynamonu działa odprężająco jednocześnie pobudzając krążenie. Jest też świetnym pomocnikiem w walce z cellulitem
W składzie, oprócz cukru i wspomnianej już kory cynamonu znajdziemy bogate w witaminy A, F i E i wiele cennych kwasów tłuszczowych masło shea a także olej ze słodkich migdałów, który jest naładowany witaminami (A, B1, B2, B6, D i E). Kolejną substancją nawilżającą jest olej kokosowy znany ze swoich okluzyjnych właściwości okluzyjnych. Ostatnią substancją odpowiedzialną za efekt nawilżenia jest olej z nasion słonecznika, który działa wygładzająco i przeciwrodnikowo. W składzie możemy znaleźć dodatkowo hydrolat z pomarańczy, który odżywia skórę, działa przeciwobrzękowo i wzmacnia naczynia krwionośne. Mamy tu także witaminę E, czyli Tocopherol, który działa przeciwstarzeniowo oraz wzmacnia i chroni skórę.
Ten peeling to zdecydowanie typ tłuścioszka, aczkolwiek jest to inny rodzaj tłustości, niż w przypadku peelingów na bazie parafiny. Zapach przypomina mi aromat piernika i zdecydowanie pasuje mi do jesieni i zimy, niż do lata ale był świetnym umilaczem chłodniejszych, lipcowych wieczorów. Cudownie otulał ciało. Skóra już po jednym użyciu wygląda lepiej. Kora cynamonu świetnie sprawdza się w roli delikatnego zdzieraka a cukier jej w tym skutecznie pomaga. Dodatkowo skóra jest delikatnie zbrązowiona więc wygląda zdrowiej i bardziej promiennie. Aromat cynamonu cudnie wypełnia łazienkę i dość długo utrzymuje się na skórze. Lubię ten efekt natychmiastowego nawilżenia i wygładzenia po użyciu tego peelingu. To uczucie nawilżenia utrzymuje się bardzo długo, więc codzienne stosowanie nie jest konieczne. Na pewno zostawię sobie odrobinę peelingu na chłodniejsze miesiące, bo zapach jest typowo zimowy. Na pewno spodoba się wszystkim "jesieniarom" :D
GLOW BODY BALM :klik:
Balsam do ciała, który ma nawilżyć skórę i nadać jej zdrowego blasku dzięki zawartości złotej miki. Jest to składnik mineralny, który odbija i rozprasza światło, a dzięki temu skóra pięknie błyszczy w słońcu. Erytruloza i ekstrakt z bursztynu odpowiadają za efekt opalonej skóry bez smug i podrażnień. Mamy tu także ekstrakt z bambusa, który jest naturalnym filtrem UVA i UVB i dodatkowo poprawia metabolizm i jędrność skóry. Olej z orzechów włoskich jest odpowiedzialny za nawilżenie i ochronę skóry przed wysychaniem odbudowując jej naturalną barierę lipidową. Do tego stanowi naturalny filtr SPF 3-4. Poza tym w składzie jest jeszcze sok z liści aloesu, który wykazuje działanie przeciwzapalne, przeciwstarzeniowe, regenerujące oraz wiele innych a także Tocopherol i masło shea
To mój pierwszy balsam z drobinkami od wielu lat, ale też pierwszy tak bardzo tymi drobinkami naładowany balsam, jaki kiedykolwiek miałam! Efekt, jaki daje na skórze jest intensywny ale nie przesadzony. Drobinki są malutkie i pięknie rozpromieniają skórę. Co dla mnie ważne, nie migrują, nie zbierają się w dołach podkolanowych czy zgięciach łokci i nie przenoszą się na ubrania. Dzięki temu, zaraz po nałożeniu balsamu mogłam założyć jasną sukienkę czy szorty bez obawy o plamy na ubraniach. Balsam jest dość treściwy ale lekki, dzięki temu szybko się wchłania. Łatwo się rozprowadza a skóra się po nim nie lepi. Balsam, oprócz rozświetlenia, zapewnia również nawilżenie na całkiem wysokim poziomie. Od razu po nałożeniu balsamu skóra wygląda piękniej, drobinki cudownie podkreślają opaleniznę i delikatnie ją "podkręcają". Balsam nie pozostawia smug i nie powoduje podrażnień. Jedyne, co nie do końca mi się podoba to zapach. Nie ma w nim nic szczególnego ale jest na tyle delikatny, że mi nie przeszkadza. To zdecydowanie mój ulubiony kosmetyk na lato i chyba muszę zrobić sobie zapas, ponieważ jest to edycja limitowana.
Kolejne spotkanie z marką CLOCHEE okazało się bardzo przyjemne. Nie zdarzyło się dotąd, by którykolwiek z kosmetyków tej marki zaszkodził mojej skórze, więc na pewno będę do niej wracać. Dodatkowo zachęca fakt, że jest to polska, ekologiczna i dbająca o zwierzęta i środowisko marka a produkty są wegańskie. Mam w "poczekalni" jeszcze jeden post o kosmetykach tej marki, co świadczy o mojej naprawdę sporej sympatii. Wszystkie kosmetyki tej marki znajdziecie w sklepie TOPESTETIC, gdzie zawsze możecie liczyć na próbki i gadżety a także darmową wysyłkę. Ja tym razem dostałam lustereczko, które bardzo mi się przyda i już znalazło swoje miejsce w mojej torebce.
na zdjęciu efekt jest bardzo delikatny. na żywo wygląda o wiele lepiej |
Kto z Was, tak jak ja, lubi markę clochee? A kto z Was jeszcze jej nie zna? Może macie jakieś swoje ulubione kosmetyki tej marki? Koniecznie dajcie znać!