poniedziałek, 23 września 2019

JESIEŃ moim okiem

JESIEŃ moim okiem

   Hej wszystkim, trochę mnie nie było ale to dlatego, że wrzesień od samego początku był bardzo intensywny i zapowiada się, że do końca taki będzie. Najpierw rocznica ślubu cioci, potem ślub kuzyna i mini urlop w Zakopanem (z którego podrzucam Wam zdjęcie poniżej), wizyta w Toruniu na zakończeniu sezonu wyścigowego z Północnym Klubem Motocyklowym a najbliższy weekend upłynie pod znakiem wieczoru panieńskiego mojej przyjaciółki. Już nie mogę się doczekać! Do tego wszystkiego czeka nas jeszcze przeprowadzka więc będzie co robić ;)

   Kochani teraz zapraszam was na jesienny post a ja tymczasem robię herbatę, włączam spotify i lecę nadrabiać zaległości czytelnicze na waszych blogach :)

Jesienne widoki prosto z Zakopanego 


   Jako że wraz z wrześniem nawiedziła nas iście jesienna pogoda postanowiłam podzielić się z wami moimi wrażeniami na temat tej pory roku. Astronomiczna jesień dopiero się zaczyna ale ja niestety od początku miesiąca odczuwałam jej nadejście w negatywnym sensie.

  1. APSIK
Mogę cały rok cieszyć się dobrym zdrowiem ale kiedy pogoda zmienia się tak drastycznie i nadchodzi jesień bardzo łatwo łapie infekcje. Już na początku września dopadł mnie stan podgorączkowy i ból gardła. Obecnie został mi tylko kaszel i jak to mówią "seksowna chrypka" ;) Na szczęście w większości przypadków jest to moja jedyna infekcja w roku więc da się żyć.

  2. GORSZE SAMOPOCZUCIE I OGÓLNY "NIECHCEMIŚ"
Poranki i wieczory są dużo chłodniejsze i bardziej szare niż jeszcze miesiąc temu dlatego rano bardzo ciężko jest mi wstać z łóżka. Odwlekam jak długo mogę moment opuszczenia ciepłego łóżka (tym bardziej że jest się do kogo przytulać ;) ) Po powrocie z pracy duzo trudniej jest mi się zmobilizować do czegokolwiek a perspektywa zawinięcia się w koc na kanapie jest bardzo kusząca. Też tak macie? :P

  3. BLADOŚĆ
Latem moja skóra bardzo szybko łapie słońce. Bardzo to lubię bo odbywa się to u mnie z pominięciem "fazy raka" i mogę się cieszyć natychmiastową opalenizną. Jednak wystarczy że przyjdzie październik i listopad i moja twarz robi się blada przez co moje cienie wokół oczu mocno się uwydatniają. Każdorazowo podczas wizyty lekarze na wygląd diagnozują u mnie anemię. Niektórym wystarcza moje wyjaśnienie, że "taka moja uroda" ale część pozostaje nieugięta. Musielibyście widzieć ich miny kiedy wracam z wynikami i mówię "A nie mówiłam?". W pewnym sensie jest to męczące bo przecież kto lubi się kłuć? Ale z drugiej strony lepiej zrobić dwa badania za dużo niż jedno za mało. Profilaktyka jest bardzo ważna. Pamiętajcie o tym ;)


Okej okej! Pomarudziłam sobie to teraz przejdźmy do tych przyjemniejszych aspektów jesieni :)


  1. JESIENNE WIDOKI
Uwielbiam gdy liście na drzewach zaczynają się złocić i czerwienić. To chyba jeden z moich ulubionych krajobrazów. Gdyby nie temperatura to jesienne spacery byłyby moimi ulubionymi. Uwielbiam podziwiać widoki jadąc serpentynami kaszubskich dróg. Do tego promienie zachodzącego słońca i jestem zachwycona!

 2. HERBATA+ KOC+ P<3
Nie ma dla mnie jesiennego wieczoru bez herbaty. uwielbiam, a w zasadzie uwielbiamy z P zawinąć się w koc na kanapie z kubkiem herbaty i czytać książki lub zwyczajnie porozmawiać. Mój ulubiony wariant to czarna herbata (koniecznie w wielkim kubku) z goździkami, plastrem cytryny, limonki, pomarańczy, świeżymi lub mrożonymi malinami i łyżką miodu. Wiem, dużo składników ale taka herbata smakuje mi najbardziej. Generalnie jestem typem "bezcukrowym" ale jesienna herbata musi być z miodem :)

   3. GRZANIEC
Wracasz do domu, za oknem wieje, pada i panuje półmrok. Generalnie depresja a do tego spółdzielnia jeszcze nie odpaliła ogrzewania. Jak sobie radzimy z takimi sytuacjami? Prosta sprawa. Do garnka wlewasz wino, koniecznie czerwone. Może być to półsłodkie/półwytrawne wino lub gotowy grzaniec. Rozgniatasz kilka goździków i wrzucasz ulubione owoce. U nas zawsze pomarańcze i jeśli mamy to maliny lub inne "owoce lasu". Podgrzewasz uważając żeby wino się nie zagotowało, nalewasz do kubka i oto on. Najlepszy (zaraz po herbatce) rozgrzewający i rozluźniający napój na jesienne wieczory. Oczywiście nie chciałabym, żebyście pomyśleli o nas jak o parze nadużywającej alkoholu ;) Nie jest to codzienny proceder ale z tym właśnie kojarzy mi się jesień.

   4. "NETFLIX AND CHILL"
Jesień jest u nas porą roku, gdzie szukamy rozrywki na długie wieczory. W pierwszej kolejności uaktywniamy się sportowo na siłowni, bo latem wolimy spacery, rowery, deski, rolki itp. Ale wiadomo, nie jesteśmy zawodowymi sportowcami więc nie ćwiczymy codziennie. I wtedy wpada Netflix/HBO/Play Station. Jeśli macie jakieś ciekawe seriale na Netflixie czy HBO do polecenia do dajcie koniecznie znać.

   5. SWETRY
Szczególnie te za duże i zbyt puchate. Uwielbiam swetry "oversize", którymi mogę się opatulić. Idealnie, jeśli mają za długie rękawy, w które mogę schować dłonie. To zdecydowanie mój ulubiony strój w taką pogodę. Jedynym minusem jest to, że zazwyczaj te swetry nie mieszczą się w rękawy żadnej kurtki i bywa dość ciasno. Właśnie siedzę ubrana w za duży o kilka rozmiarów sweter, który kupiłam oczywiście w lumpeksie :P


   To chyba wszystko jeśli chodzi o moje za i przeciw ;) Jestem ciekawa, czy podzielacie moje zdanie na temat jesieni. Napiszcie w komentarzu jakie macie sposoby na jesienną chandrę :)

Pozdrawiam
SYS

środa, 4 września 2019

FOTOMODELING PART. 2 - PIÓRA

FOTOMODELING PART. 2 - PIÓRA
   W dzisiejszym poście chciałabym pokazać wam efekty kolejnej sesji, która również była realizowana ze wspomnianym w pierwszym poście Marcinem.

   Na początku mojej fotomodelkowej przygody nie miałam w sobie jeszcze na tyle dużo odwagi żeby odezwać się do kogoś obcego i umówić się na zdjęcia. Co za tym idzie Marcin był w tym czasie osobą z którą najczęściej współpracowałam. Potem poznałam też Andrzeja i Grześka, ale o tym w kolejnych postach, bo mamy kilka ciekawych sesji za sobą.

   Sesja odbyła się o bandyckiej porze bo pamiętam, że zaczynaliśmy około 4.30 rano! Ale byłam tak podekscytowana, że to nie był problem. Na szczęście był sierpień i było ciepło. Do tej sesji przygotowaliśmy się znacznie lepiej i nie była tak spontaniczna jak ta pierwsza. Koncepcją były zdjęcia nad wodą i we mgle. Niestety mgła się nie pokazała ale znaleźliśmy mały staw w lesie. Marcin specjalnie przygotował naszyjnik z piór, na miejscu wymalował mnie białą farbą a ja ogarnęłam makijaż i resztę stylizacji.


   Wbrew pozorom to ważne, żeby przed sesją dokładnie omówić cały pomysł żeby uniknąć nieporozumień. Czasem oczekiwania fotografa mogą się bardzo różnić od wyobrażeń modelki. A uwierzcie mi, aparat wyłapie wszystko. Jeśli modelka nie czuje tematu lub krępuje się przed aparatem to wszystko będzie widać. Przynajmniej na początku, kiedy jeszcze nie do końca panuje nad mimiką i ułożeniem ciała. Jeśli pomysł, który przedstawia fotograf zupełnie Ci się nie podoba, powiedz mu o tym. Być może wspólnie wymyślicie coś lepszego.


   W moim przypadku większość sesji odbywała się w formie tzw TFP. Oznacza to, że obie strony poświęcają swój czas na realizację sesji zdjęciowej. To prawie jak wymiana barterowa. Fotograf ma aparat, lampy, blendy, modelka wizerunek, stylizację czy makijaż. Oboje także mają umiejętności, które wykorzystują wzajemnie. W związku z tym że nikt nikomu za to nie płaci, sesja najczęściej odbywa się bez podpisywania umowy. Oznacza to także, że każda że stron może umieścić te zdjęcia w swoim portfolio ale żadna że stron nie może (lub nie powinna) wykorzystywać zdjęć do celów komercyjnych. 








A na koniec dwa zdjęcia z tzw "backstage" w trakcie przygotowań do sesji już na miejscu :)

o takiej godzinie obowiązkowo kawa

Marcin jest mistrzem w strzelaniu mi kompromitujących zdjęć :P


Może macie jakieś pytania w tym temacie, na które mogłabym Wam odpowiedzieć? Może jesteście czegoś ciekawi i chcielibyście żebym poruszyła tę kwestię? Napiszcie w komentarzu :)
Copyright © in progress , Blogger