Hej!
Dzisiejszy post jest dla mnie w pewien sposób szczególny. Nie dlatego, że dotyczy zdjęć i sesji, czyli tego, co kocham, a dlatego, że dotyczy kogoś dla mnie ważnego.
Opowiem Wam dziś o mojej przyjaciółce - Ani Ziętek i jej zdjęciach.
ANNA ZIĘTEK :klik:
fot. Andrzej Zalewski |
Ania to młoda Pani fotograf, fototechnik, choć sama lubi się nazywać FOTOGRAFIKIEM. To taka gra słowna, bo Ania zajmuje się i fotografią i grafiką, a dodatkowo także retuszem. Anna i Andrzej prowadzą w swoim domu małe studio fotograficzne, gdzie realizują sesje rodzinne, wizerunkowe, tematyczne, produktowe i wiele wiele innych. Do zdjęć wykorzystują też przydomowy ogródek, co pozwala stworzyć wiele różnych aranżacji do zdjęć. Oprócz zdjęć robionych hobbystycznie, od czasu do czasu zgłaszamy się do Ani także na zdjęcia rodzinne. Zabrałyśmy z siostrą naszą Mamunię na sesję zdjęciową z okazji dnia Matki.
Same nie wiemy, kiedy i jak dokładnie się poznałyśmy. Choć między nami jest różnica kilku lat i nigdy nie spotkałyśmy się na szkolnych korytarzach to obie się z jakiegoś powodu kojarzyłyśmy. Pierwsze wspólne zdjęcia robiłyśmy w 2014 roku. Od razu złapałyśmy nić porozumienia, dzięki czemu każda współpraca świetnie nam się układała. W tym samym czasie obie przeprowadziłyśmy się do Trójmiasta i choć Ania finalnie wróciła do naszego rodzinnego NML, to nasz kontakt nie stracił na jakości. Powiedziałabym nawet, że jest zupełnie odwrotnie ;) Dla Ani potrafiłam wstawać o bandyckich porach czy stawiać się na sesji po 1,5 h snu. Najśmieszniejsze było to, że sesje z małą ilością snu zawsze wychodziły nam najlepiej :P Kąpiel w zimnym jeziorze wczesnym rankiem? No problemo. Wejście do lodowatego strumienia? Już biegnę! :D A zawsze zaczynało się czymś w stylu "słuchaj Sys, mam taki pomysł..." :D
Dzięki temu, że Ania zamieszkała razem ze swoim partnerem na tej samej ulicy, na której mieszkają moi rodzice, odwiedzam ją tak często, jak to tylko możliwe. I nie zawsze oznacza to, sesję zdjęciową :P Znacznie częściej to pogaduszki przy winie albo domowy salon kosmetyczny :P
Mówiąc o Ani nie mogłabym nie wspomnieć o tym, że jest jedną z najbardziej zdeterminowanych i dzielnych kobiet, jakie znam. Kilka lat temu u Ani zdiagnozowano miastenię. To przewlekła i nieuleczalna choroba autoimmunologiczna, która cechuje się osłabieniem i zwiększoną męczliwością mięśni. Niesie to za sobą szereg różnych objawów i dolegliwości. Między innymi problemy z oddychaniem, przełykaniem czy poruszaniem. Męczliwość mięśni dotyczy bowiem mięśni, których na co dzień świadomie nie kontrolujemy, tj mięśnie oddechowe, mięśnie przełyku czy mięśnie posturalne. Ania, mimo swojego stanu zdrowia i częstych wizyt w szpitalu jest bardzo dzielna. Co więcej, ostatnio ruszyła na insta i fb z profilem "Krem dlatego go zjem" gdzie umieszczane są przepisy dla osób, które mają problemy z przełykaniem. Różnorakie musy, zupy, kremy i budynie to świetne pomysły nie tylko dla miasteników. Zostawiam Wam linki i zapraszam do odwiedzin ;) Insta i FB
Ale nie chcę, żebyście patrzyli na Anię przez pryzmat jej choroby, bo nie o tym jest ten post. Tutaj ważne są jej zdjęcia :)
Anna robi zdjęcia zarówno aparatem analogowym, jak i cyfrowym i zawsze wkłada w zdjęcia mnóstwo serca i energii. Zawsze wie, czego oczekuje i jaki efekt chce osiągnąć. Jest przy tym bardzo profesjonalna i spokojna. Śmiało mogę stwierdzić, że Ania "mnie umie najlepiej" złapać na zdjeciach. Może to kwestia kobiecego spojrzenia? Trudno stwierdzić, jednak mimo wszystko wiem, że lubię to jak Ania mnie widzi. Na sesjach dużo gadamy i się śmiejemy ale jeśli chodzi o zdjęcia to jest tak, że rozumiemy się bez słów i wszystko jakoś samo przychodzi.
Choć czasem mam wyrzuty sumienia, że tak rzadko się widujemy to i tak wierzę w to, że Anna czuje moje wsparcie duchowe i całą tą moją miłość.
Zapraszam Was na zdjęcia autorstwa Anny Ziętek z moim udziałem :P
W AUTOBUSIE - SIÓDMA RANO PO NIEPRZESPANEJ NOCY
Poranne godziny były w tym przypadku zbawieniem, głównie z
powodu pory roku. Latem w stojący w pełnym słońcu autobus bardzo szybko
się nagrzewał i siedzenie w środku w tak wysokiej temperaturze było bardzo uciążliwe.
I moje trzy ulubione zdjęcia z tej sesji
KUCHENNE REWOLUCJE
Kilka kadrów z zabawnej sesji zdjęciowej w kuchni hotelu, który prowadziła wówczas mama Ani. w roli kucharzy dwóch fotografów - Sławek Patoka aka. Madcoy (po lewej) i Andrzej Zalewski aka Alien (po prawej)
JEZIORO SKARLIŃSKIE BLADYM ŚWITEM
W związku z tym, że to jezioro jest dość duże i głębokie, latem woda w nim nagrzewa się dopiero późnym popołudniem. Niestety... te zdjęcia powstawały gdy woda była mega mega zimna i musiałam się mocno skupić, by zapanować nad drżeniem całego ciała. Na dwóch pierwszych zdjęciach widać, jak moje plecy parują w słońcu :P
zdjęcie w zatopionej łódce u brzegu jeziora
ADELA PHOTO PATHOLOGY 2014
Te dwa zdjęcia już widzieliście w tym poście ;)
ŻARNOWIEC - OPUSZCZONY HOTEL PRACOWNICZY
Pierwotnie chcieliśmy dostać się na teren starej elektrowni. Niestety nie znaleźliśmy żadnej dziury w płocie więc zadowoliliśmy się hotelem ;)
SESJA ZDJĘCIOWA W POLU FACELIOWYM 2020 ROK
Pierwsze zdjęcia po moim powrocie do modelingu i pierwsze nasze wspólne zdjęcia po bardzo długim czasie. Słoneczne lato, wiejski klimat, w koło szmer pracujących pszczół i my wśród kwiatów.
Nie mogę się zdecydować, która wersja podoba mi się bardziej. Kolor czy czarno-białe?
I KLIKA ZDJĘĆ Z #BACKSTAGE CZY INNYCH GRUPÓWEK
Przed kąpielą w lodowatym strumieniu :D
I po :D
Po "kuchennych rewolucjach"
"a weź się zaśmiej" xD