Kochani! Na wstępie chciałabym Wam wszystkim
podziękować za gratulacje i życzenia :)
Mały Staś jest zdrowy.
Mama po cesarskim cięciu dochodzi do siebie.
Tata szczęśliwy a
Dziadkowie wniebowzięci.
Jaś póki co
zachwycony bratem i nawet zauważył, że ten ma uszy :D Niedługo wybieram się do domu rodzinnego i już nie mogę się doczekać spotkania z najmłodszym członkiem rodziny :)
Maj jest dla mnie dość kiepskim miesiącem. Choć długo się opieraliśmy to niestety koronawirus odciska swoje piętno na perspektywie naszej dalszej pracy. Z niepokojem i niecierpliwością czekamy na rozwój wydarzeń i jest to dość stresujące. Do tego na naszym osiedlu rozpoczęły się prace związane z odnawianiem elewacji. Mimo zapewnień ze strony spółdzielni o zabezpieczeniu terenu prac muszę patrzeć jak panowie robotnicy dewastują mój ogródek i wszystko w koło... Moje maliny zostały zadeptane, nic z nich w tym roku nie będzie. Mięta i lawenda zostały zagniecione rusztowaniem. Zniszczeń w roślinach jest więcej ale nie mam siły o tym pisać. Jestem wściekła i zrozpaczona.
Udało mi się jednak nawiązać nową współpracę i będę przygotowywać dla was serię postów o pielęgnacji włosów. To jedna z niewielu kwestii, które pozwalają mi utrzymać pogodę ducha :) Mam nadzieję, że dla Was ten miesiąc jest trochę bardziej łaskawy ;)
Dziś mam dla Was kolejną recenzję bardzo fajnych, naturalnych kosmetyków. Niezmiennie pochodzą one ze sklepu
TOPESTETIC :
klik: Zapraszam:)
CLOCHEE :klik:
Clochee to polska marka, która stawia na naturalne, skuteczne, zdrowe i w 100% ekologiczne produkty łącząc naturę i tradycje z innowacjami. Dzięki możliwościom współczesnej technologii i nauki wyciągają z roślin, minerałów i innych surowców stosowanych przez nasze prababcie wszystko, co najcenniejsze dla naszej skóry. Oczywiście wszystko w zgodzie z naturą. Marka Clochee dba o to, by opakowania ich produktów w maksymalnym stopniu pochodziły z surowców wtórnych lub można było je poddać całkowitemu recyklingowi. Kosmetyki są w 100% wegańskie czyli nie zawierają substancji pochodzenia zwierzęcego ani nie są na zwierzętach testowane. Kosmetyki przechodzą długą drogę przed wprowadzeniem do sprzedaży a testy odbywają się tylko na ochotnikach pod pełną kontrolą dermatologów i alergologów.
DETOKSYKUJĄCA MASKA Z BIAŁĄ GLINKĄ :klik:
Oczyszczająca maseczka z białą glinką jest odpowiednia dla każdego typu skóry. Ma odświeżać, nawilżać i odmładzać skórę. W składzie znajdziemy białą glinkę, która absorbuje nadmiar sebum i wpływa na poprawę kolorytu skóry a także wygładza i nawilża. Ekstrakt z melisy koi skórę, łagodzi podrażnienia i posiada właściwości regenerujące. Melisa działa przeciwzapalnie, pomaga regulować wydzielanie sebum a także chroni skórę przed promieniami słonecznymi. Ekstrakt z czarnej porzeczki zawiera witaminę C, flawonoidy i polifenole. Działają one przeciwzmarszczkowo, uelastyczniają i napinają skórę. Polifenole to silne antyoksydanty, które neutralizują działanie wolnych rodników. Witaminy z grupy B oraz sole mineralne oczyszczają, tonizują a do tego działają bakteriobójczo.
Maska ma biały kolor i bardzo gęstą konsystencję ale łatwo się rozprowadza. Saszetka zawiera dwie porcje produktu a jedna porcja wystarczy, by grubą warstwą pokryć twarz oraz szyję. Zapach jest bardzo neutralny, prawie niewyczuwalny. Zgodnie z zaleceniem należy ją stosować 2-3 razy w tygodniu, zostawić na skórze na 10-15 minut po czym zmyć letnią wodą. Nigdy wcześniej nie stosowałam maski z glinką więc byłam bardzo ciekawa efektów. Maseczka sama w sobie była bardzo przyjemna w stosowaniu. Nie tworzyła nieprzyjemnej skorupy ani się nie kruszyła. Skóra po jej zmyciu była bardzo dobrze odświeżona i nie czułam ściągnięcia. Odczuwalne było jednak napięcie, wygładzenie i nawilżenie skóry. Ten efekt bardzo mi się podobał. Skóra po maseczce bardzo dobrze wchłaniała kolejny kosmetyk pielęgnacyjny bez względu na jego formułę. Kosmetyk nie spowodował podrażnień ani nie zapchał mi skóry za to widocznie ją oczyścił i lekko rozjaśnił. Na pewno wrócę do tej maski w przyszłości, bo to naprawdę świetny kosmetyk. Polecam, jeśli jeszcze nie próbowałyście. Forma saszetki z dwiema porcjami jest bardzo poręczna, ponieważ nie pozwala wyschnąć drugiej porcji kosmetyku. Śmiało może czekać w szufladzie na kolejne spotkanie.
DROBNOZIARNISTY PEELING DO TWARZY :klik:
Delikatny peeling nadaje się do każdego typu skóry. W bardzo
delikatny ale
skuteczny sposób
oczyszcza skórę z martwego naskórka i zanieczyszczeń. Peeling ma
przywracać skórze
promienność,
miękkość oraz wyrównać jej koloryt. Zawiera
ekstrakt z bazylii, który walczy z wolnymi rodnikami i hamuje stany zapalne.
Ekstrakt z lukrecji ma działanie przeciwzapalne i przeciwalergiczne. Redukuje powstawanie zaskórników i innych zmian skórnych, reguluje wydzielanie sebum i działa przeciwutleniająco. Dodatkowo rozjaśnia i ujednolica koloryt skóry.
Peeling bardzo mnie zaskoczył. Delikatna, kremowa konsystencja sprawiła, że w pierwszej chwili zaczęłam się zastanawiać, czy to na pewno jest peeling. Drobinki są tak delikatne, że są wyczuwalne dopiero podczas rozsmarowywania kosmetyku na skórze. Podczas wykonywania masażu czuć jak wielką moc mają te maleństwa i jak dobrze potrafią oczyścić skórę. Peeling dogłębnie oczyszcza wszystkie obszary skóry od czoła, policzków, szyi a także świetnie radzi sobie z załamaniem przy nozdrzach, w których większe drobinki miałyby problem. Mogłabym ten peeling przyrównać do pasty z maleńkimi drobinkami najdelikatniejszego piasku. Czułam, że z mojej skóry zniknęły wszystkie zanieczyszczenia, suche skórki czy drobne niedoskonałości. Skóra po tym peelingu jest promienna, super gładka i napięta ale nie ściągnięta. Ten kosmetyk zdecydowanie zmienił moje podejście do peelingów. Zawsze myślałam, że im większe drobinki tym lepiej, że takie duże drobinki lepiej zdzierają wszystkie te zanieczyszczenia z mojej twarzy a tu proszę, taka niespodzianka. Uważam, że ten peeling zadziałał na moją skórę lepiej niż większość peelingów, które miałam, okazję stosować dotychczas i na pewno do niego wrócę. Kosmetyk nie spowodował podrażnień czy zaczerwienień a skóra była dobrze przygotowana na kolejny etap pielęgnacji. Trzeba tylko pamiętać, by obficie zmyć twarz letnią wodą, bo te niewidoczne drobinki lubią zostać na twarzy. Tak samo jak w przypadku maski, peeling jest zamknięty w saszetce z dwiema oddzielnymi porcjami a jedna porcja u mnie starczyła na dwa zastosowania. Podzieliłam się z P, bo od kiedy siedzimy w domu to staram się wprowadzać go w świat pielęgnacji skóry twarzy. Początkowo się opierał, ale gdy zauważył efekty to mu się spodobało :P Muszę mu tylko czasem przypominać, bo ma jeszcze problem z systematycznością ;)
ANTYOKSYDACYJNE SERUM Z WITAMINĄ C :klik:
Serum nadaje się do każdego typu skóry, także tej wrażliwej i dojrzałej. Ma silne działanie antyoksydacyjne dzięki czemu hamuje procesy starzenia się skóry i opóźnia pojawienie się zmarszczek. Serum ma wygładzać skórę, poprawiać jej elastyczność a także wzmacniać naczynia krwionośne. Wszystko to dzięki naturalnym ekstraktom roślinnym. Róża pomarszczona jest źródłem witaminy C, która działa przeciwutleniająco, hamuje aktywność wolnych rodników i wykazuje działanie przeciwzmarszczkowe. Zmniejsza także zaczerwienienia i wycisza skórę w przypadku jej nadreaktywności. Olej z pestek śliwki dzięki zawartości kwasu oleinowego, linolowego a także witaminy E doskonale wpływa na poprawę nawilżenia skóry i odbudowę naskórka. Serum jest hipoalergiczne, nie zawiera konserwantów a jego lekka formuła jest niekomedogenna.
Bardzo lubię sera i uwielbiam kosmetyki bogate w witaminę C, dlatego w tym kosmetyku pokładałam wielkie nadzieje i oczekiwania. Zamknięte w przezroczystej butelce z grubego szkła serum ma lekko żółty, słomkowy kolor i prawie niewyczuwalny zapach. Konsystencja jest typowa choć nieco bardziej gęsta niż moje ostatnie serum. Szklana pipetka pozwala na dozowanie takiej ilości kosmetyku jakiej oczekujemy. Bardzo lubię ten sposób dozowania bo mogę nakładać kosmetyk zarówno na dłoń jak i bezpośrednio na skórę twarzy w takiej ilości, jaka mi odpowiada. Serum może być stosowane zarówno samodzielnie jak i z innymi kosmetykami. Stosowałam je na różne sposoby. Pod krem na dzień, pod krem na noc, zamiast kremu na dzień, zamiast kremu na noc. W każdej konfiguracji działało świetnie i nie obciążało skóry. Serum bardzo dobrze nadaje się jako podkład do wykonania masażu twarzy zarówno rollerem jak i dłońmi. Dobrze sprawdzało się też pod makijażem. Serum może zostawiać na skórze delikatny film jednak ja należę do osób, którym to zupełnie nie przeszkadza. Moje oczekiwania zostały zaspokojone, gdyż moja skóra po zastosowaniu serum jest otulona, nawilżona, delikatnie napięta. Zauważyłam też rozjaśnienie przebarwień, które pozostały mi po trądziku, więc to kolejny plus. Choć nie mam zbyt wielu zmarszczek (jedynie kilka mimicznych) to zauważyłam lekkie ich wypełnienie. Serum bardzo świetnie się wchłania, pod warunkiem, że nałożymy je w odpowiedniej ilości. Podczas aplikacji, pod wpływem ciepła dłoni i skóry można wyczuć delikatny zapach, który (możecie się śmiać :P ) przypomina mi zapach żelków miśków z Haribo :D Jest piękny! Jeśli lubicie tego typu kosmetyki, to bardzo wam polecam to serum. Działanie jest widoczne gołym okiem, jestem pewna, że będziecie zadowoleni :)
Tym razem w paczce znalazłam również opaskę, która jest bardzo pomocna przy wszelkich zabiegach na twarz. Zawsze miałam problem z włosami klejącymi się do wszystkich maseczek czy wpadającymi pod wodę podczas zmywania kosmetyku. Jest bardzo miła w dotyku i ma wszyty rzep, dzięki któremu dostosujecie opaskę do obwodu swojej głowy :)
Sklep TOPESTETIC kolejny raz mnie nie zawiódł a kosmetyki okazały się strzałem w 10! Dlatego jeśli jeszcze Was tam nie było, to koniecznie zajrzyjcie :)
Dajcie znać, czy tak samo jak ja lubicie sera i kosmetyki z witaminą C. Chętnie poznam Wasze opinie o innych kosmetykach tej marki :)