czwartek, 31 grudnia 2020

30 FAKTÓW O MNIE NA 30 URODZINY

30 FAKTÓW O MNIE NA 30 URODZINY





    Hej! Wczoraj był ten dzień, kiedy nastąpiła przysłowiowa "zmiana kodu na 3 z przodu" :D Skończyłam wczoraj 30 lat ale zupełnie tego nie czuję. Kiedyś miałam wrażenie, że ludzie w tym wieku są już starzy a tu proszę :P Mam 30 lat, nie mam męża ani dzieci ale jestem cholernie szczęśliwa! Czy w związku z tymi okrągłymi urodzinami coś się dla mnie zmienia? Nic a nic. 

Ale z okazji urodzin przygotowałam dla Was 30 faktów o mnie :D 

  1. Jestem bardzo rodzinną osobą. Uwielbiam nasze spotkania, na których zawsze jest mnóstwo osób. Osobiście mam tylko siostrę ale aż dziesięcioro kuzynostwa. Większość z nich ma już swoje rodziny więc z roku na rok jest nas coraz więcej ;)
  2. Od 9 roku życia tańczyłam w zespole tanecznym w moim rodzinnym mieście. Trwało to ponad 10 lat. Brałyśmy udział w wielu krajowych i międzynarodowych konkursach i z większej ich części wracałyśmy z głównymi nagrodami. To była cudowna przygoda a z dziewczynami z zespołu przyjaźnimy się do dziś. 
  3. Od 6 roku życia nosiłam okulary. Na szczęście wada wzroku była niewielka i całkowicie mi się cofnęła, gdy miałam około 20 lat i już nie muszę ich nosić ;)
  4. Śpiewałam w kościele na swojej mszy komunijnej xD Obecnie (na szczęście) nie mam nic wspólnego ze śpiewaniem :P
  5. W wieku 27 lat stoczyłam nierówną walkę z trądzikiem i wygrałam! po trądziku zostały mi blizny i przebarwienia ale poprawiła się moja samoocena i samoakceptacja. 
  6. Lubię gry komputerowe. Jako nastolatka spędzałam długie godziny przed komputerem (nawet randki z moim ex xD) Moje ulubione gry to Diablo II i Heroes III.
  7. Nigdy nie farbowałam włosów ani nie byłam na solarium
  8. Z moim P poznaliśmy się zupełnie przypadkiem ale od razu między nami zaiskrzyło. Była to wakacyjna miłość od pierwszego wejrzenia. Jesteśmy ze sobą już ponad 7 lat ale do dziś z uśmiechem wspominamy tamte wydarzenia :D
  9. Jestem wielką fanką Grey's Anatomy :D To już 17 sezon ale nadal uwielbiam ten serial.
  10. Miałam stalkera. A raczej stalkerkę. Była to koleżanka ze studiów mojego P. Gdy okazał jej odrobinę koleżeńskiej sympatii, ona się w nim zakochała i zaczęła mnie podglądać na instagramie. Sytuacja skończyła się wielką dramą, zazdrością z jej strony i próbą zrobienia ZE MNIE wariatki, bo przecież stałam na drodze do jej miłości ;) 
  11. Mam starszą siostrę. Kiedyś strasznie się kłóciłyśmy i tłukłyśmy. O wszystko! Nasze relacje znacznie się poprawiły, gdy wyprowadziłam się do Gdyni 
  12. Bywam roztrzepana i często się spóźniam. 
  13. Bardzo lubię gotować i próbować nowych dań. Uwielbiam też jeść! Mój P się śmieje, że by mnie uszczęśliwić, wystarczy mi dać coś pysznego. Moje ulubione dania to sushi, pierogi, pad thai, makarony i pizza.
  14. Jestem "siostrą od zadań specjalnych" :D Siostra często wykorzystuje mnie do realizacji swoich pomysłów :P lifting rzęs, masaże bańkami, zabiegi pielęgnicą na włosy, hybrydy i tym podobne. Osobista kosmetyczka to ja :D najgorszym naszym pomysłem kilka lat temu było pofarbowanie włosów siostry na jasny blond w domowych warunkach... w wigilię... To było moje pierwsze farbowanie włosów i zrobiłam to na jej odpowiedzialność. Domyślcie się, co z tego wyszło xD
  15. Lubię bawić się makijażem. Na większość sesji zdjęciowych maluję się sama. Jestem prywatną makijażystką mojej mamy i mam na koncie trzy piękne panny młode pomalowane do ślubu (siostra, kuzynka i przyjaciółka ). W nowym roku planuję zapisać się na kurs makijażu.
  16. Uwielbiam jeździć samochodem. Nie straszne mi są dalekie trasy, nawet w pojedynkę. Bus? kombi z przyczepką motocyklową? Żaden problem ;)
  17. Jestem niepoprawną optymistką. Zawsze jestem zdania, że co by się nie działo i tak wszystko się ułoży.
  18. Jestem dobra w pracach manualnych. Coś pomalować, ulepić, zapleść, narysować? Mam to po tacie :) 
  19. Uwielbiam maliny i pomarańcze. Nie lubię cebuli, cukinii i selera naciowego.
  20. Mogę śmiało powiedzieć, że jestem uzależniona od telefonu :P Jestem za to biegła w większości aplikacji i obsłudze większości telefonów.
  21. Przez kilka lat byłam instruktorką Salsy Fit (połączenie salsy solo z fitnesem) a potem Zumby. Kilka filmików z moich zajęć nadal można znaleźć na YT. To był naprawdę świetny czas.
  22. Jestem leniuszkiem, ale jak już się za coś wezmę to zrobię to choćby nie wiem co :P
  23. Uwielbiam spacery Gdyńskim bulwarem, przesiadywanie za falochronem i na plaży. Gdynia to zdecydowanie moje miejsce.
  24. Mam super "zmysł" który pozwala mi bez problemu zlokalizować wszystkie rzeczy, których szuka mój P. Nawet wtedy, gdy nie ma mnie w domu.
  25. Jestem sową i śpiochem. Mogłabym przespać cały dzień a potem buszować w nocy. Ciężko mi się przez to rano wstaje (bez pięciu budzików się nie obędzie :P )
  26. Mój ulubiony kolor to szary i czarny.
  27. Mam dużą świadomość własnego ciała i wszystkich jego niedoskonałości ale akceptuję je wszystkie i kocham siebie taka jaka jestem ;)
  28. Mam tragusa (kolczyk) w lewym uchu a wczoraj zrobiłam sobie nowy (trzeci już) tatuaż :D
  29. Mój P jest ode mnie 2 lata młodszy i ma urodziny 27 grudnia. Świętujemy więc razem przez kilka dni :)
  30. Uwielbiam zakupy w lumpeksach. 75% mojej garderoby (jeśli nie więcej) pochodzi właśnie z SH.


 31...Nigdy nie rozstaję się z pierścionkiem, który należał do mojej kochanej Babci <3 



Z okazji urodzin życzę sobie masy powodów do radości, dużo zdrowia i żebyście nadal chętnie mnie tu odwiedzali :) Cieszę się, że tu jestem i tworzę z Wami cos fajnego.


A na nadchodzący Nowy Rok życzę i sobie i Wam tego, by 2021 był bardziej NORMALNY. No i bawcie się dobrze dziś wieczorem, nawet jeśli to będzie wieczór w piżamie i szlafroczku :D

piątek, 11 grudnia 2020

PIELĘGNACJA WŁOSÓW PART 3 - ARGANICARE OD TOPESTETIC

PIELĘGNACJA WŁOSÓW PART 3 - ARGANICARE OD TOPESTETIC

    Cześć Wam wszystkim! ostatnio totalnie wypadłam z rytmu i ciężko mi wrócić na "blogowe" tory :P Ale u mnie ciągle coś się dzieje i ciężko mi się ostatnio zmobilizować by usiąść do blogowania. Ostatnio na przykład odkryłam, że ktoś wykorzystał moje zdjęcie z instagrama na swoim profilowym. I wiecie co było najbardziej bezczelne? Zanim wykorzystał moje zdjęcie zostawił pod nim lajka. Nie rozumiem ludzi i powodów, dla których to robią ale wygląda na to, że ten ktoś chciał żebym to zobaczyła. Na szczęście już kilka godzin po zgłoszeniu fałszywe konto zniknęło z instagrama. Do tego trwają przygotowania do świąt, kupowanie prezentów a praca z domu też nie pomaga, bo często siedzę po godzinach :P

Sami widzicie, że nie ma czasu na nudę...

Ale...obiecuję poprawę! :D



Dziś chciałabym się z Wami podzielić wrażeniami z testowania kosmetyków do włosów marki ARGANICARE, które pochodzą ze sklepu Topestetic



ARGANICARE :klik:

    To marka oferująca bardzo szeroki wybór kosmetyków do włosów. Produkty są wegańskie i naturalne, skomponowane w sposób, który pozwala na ich stosowanie w różnych konfiguracjach z zachowaniem wysokiej skuteczności. Ich celem jest wielokierunkowe działanie pielęgnacyjne czyli naprawa, nawilżenie i wzmocnienie.



REWITALIZUJĄCY SZAMPON DO WŁOSÓW CIENKICH :klik:

    Szampon przeznaczony do cienkich, suchych i zniszczonych włosów. Pomaga je odbudować i zregenerować od wewnątrz. W składzie znajdziemy olej arganowy, który zawiera tokoferole, polifenole i nienasycone kwasy tłuszczowe. Zmniejsza łamliwość włosów, nadaje im blask  i silnie je regeneruje. Hydrolizowany kolagen działa powierzchniowo tworząc film, który pomaga regenerować ubytki w strukturze włosa i powoduje, że jest on bardziej odporny na uszkodzenia. Ekstrakt z oczaru odświeża skórę głowy a rumianek łagodzi podrażnienia.


    Wprowadzając u siebie świadomą pielęgnację praktycznie całkowicie zrezygnowałam z szamponów, ponieważ znaczna ich większość zawiera SLS lub inne temu podobne składniki. Ten szampon jednak tych składników nie zawiera, co pozwala mi stosować go od czasu do czasu z dużo mniejszymi wyrzutami sumienia ;) Konsystencja szamponu jest bardzo klasyczna, pieni się tez całkiem przyzwoicie, co pozwala na dokładne umycie włosów i skóry głowy. Zapach jest bardzo przyjemny, lekko cytrusowy i świeży. Szampon nie plącze włosów, dobrze się spłukuje i nie powoduje podrażnień. Minął niestety zbyt krótki czas, by określić to jak bardzo szampon wpłynął na moje włosy, gdyż takie produkty stosuję maksymalnie raz w tygodniu ale na pewno nie zrobił im krzywdy ;) Zaobserwowałam jednak, że moje włosy są bardziej gładkie i błyszczące a ponadto mniej się łamią a to już duży plus :)




ODŻYWKA BEZ SPŁUKIWANIA DO WŁOSÓW KRĘCONYCH :klik:

    Produkt rekomendowany do włosów kręconych ale nie tylko. Sprawdzi się także u posiadaczy włosów suchych, matowych, splątanych a także zniszczonych farbowaniem czy częstą stylizacją na ciepło. Odżywka ma rewitalizować, odżywiać i chronić strukturę włosa. Zawarte w niej masło shea i olej arganowy odpowiadają za utrzymanie odpowiedniego nawilżenia włosów oraz ich ochronę. W składzie znajdziemy także hydrolizowany jedwab, który wygładza włosy i zatrzymuje wilgoć ich wnętrzu, a także ekstrakt z pomarańczy, witaminę E oraz prowitaminę B5.





    Z odżywką niestety nie umiem się jeszcze dogadać. Choć konsystencja jest bardzo przyjemna i świetnie rozprowadza się po włosach jednak zauważyłam, że już po kilku godzinach włosy są obciążone i jakby oklapnięte. Być może jest to kwestia ilości kosmetyku ;) Nie można im jednak odmówić definicji. Włosy są gładkie a fale podkreślone i efekt jest całkiem ładny, gdyby nie to obciążenie po kilku godzinach. Pójście do pracy w rozpuszczonych włosach na drugi dzień nie wchodzi w grę. Ale to nie jest moje ostatnie słowo. Na pewno wykombinuję jakiś sposób na osiągnięcie lepszego efektu z pomocą tej odżywki ;)


    To było moje pierwsze ale całkiem udane spotkanie z marką Arganicare. Jeśli jeszcze tej marki nie znacie to zapraszam na stronę sklepu Topestetic. Znajdziecie tam szeroki wybór kosmetyków tej i innych świetnych marek. Jeśli Nie jesteście pewni swojego wyboru, kosmetolog na pewno coś doradzi. W sklepie zawsze możecie liczyć na darmową przesyłkę, sporo próbek i gadżety.



A jak u was? jesteście już gotowi na Święta? Prezenty kupione? :D

niedziela, 15 listopada 2020

MOJA PIELĘGNACJA -HYDROLATY NATURE QUEEN

MOJA PIELĘGNACJA -HYDROLATY NATURE QUEEN
Nie wiem jak to się dzieje, że czas tak zasuwa :P Zawsze jesień u mnie była taką nudną, dłużącą się porą roku. Długie wieczory pozwalały na odpoczynek, oglądanie seriali czy czytanie książek. Tymczasem od miesiąca nie mam czasu dosłownie na nic :P Zaniedbałam i bloga i instagrama ale nie dlatego, że mi się nie chce tylko zwyczajnie nie mam chwili, żeby usiąść i napisać te kilka słów. Ale dziś pierwsza od dłuższego czasu całkowicie wolna niedziela więc oto jestem :D



    W dzisiejszym poście chciałabym przybliżyć Wam nieco temat wykorzystania hydrolatów w codziennej pielęgnacji. W związku z tym, że naturalna pielęgnacja jest od jakiegoś czasu bardzo popularna i "modna" a hydrolat jest jednym z jej elementów to uważam, że warto poznać ten naturalny zamiennik toniku czy wody micelarnej.

CO TO JEST HYDROLAT?

    Hydrolat, inaczej destylat, to nic innego, jak woda kwiatowa. Choć osobiście bardziej pasuje mi tu określenie woda ziołowa lub woda roślinna. Jest to produkt uboczny powstający podczas produkcji olejków eterycznych. Powstaje w wyniku destylacji świeżych roślin lub ich części (np. kwiatów) parą wodną. Jednym słowem jest to woda, która zawiera rozpuszczone cząsteczki roślinne z niewielką zawartością olejków eterycznych (około 0,5%- 1%). Na rynku możemy znaleźć hydrolaty z najróżniejszych roślin i dzięki temu możemy wybierać spośród nich te, które najbardziej nam odpowiadają pod względem zapachu jak i właściwości. Hydrolaty można stosować bez względu na typ skóry, jej wrażliwość czy wiek. W związku z ich różnorodnością każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie.


JAK STOSOWAĆ?

    Wody roślinne możemy stosować na różne sposoby. Podstawowym i najprostszym sposobem jest wykorzystanie jej jako toniku. Dzięki atomizerowi możemy spryskać twarz bezpośrednio lub zaaplikować produkt na wacik czy dłonie i za ich pomocą rozprowadzić po twarzy. Hydrolaty stanowią świetny podkład pod krem, olejek czy serum. W ciągu dnia możemy w łatwy sposób odświeżyć skórę a przechowywany w lodówce pozwoli na dodatkowe ukojenie podczas ciepłych dni. Woda kwiatowa może stanowić składnik masek glinkowych lub podkład pod olejowanie włosów. 

Jak widzicie, zastosowań jest mnóstwo a to i tak jeszcze nie wszystkie ;) 

JAKI HYDROLAT WYBRAĆ?

    W zależności od rośliny, z jakiej powstał, hydrolat może mieć różne właściwości i działanie. Zaraz przedstawię Wam kilka propozycji.


HYDROLAT LAWENDA

    Sprawdzi się do każdego typu skóry a szczególnie do cery wrażliwej i tłustej. Łagodzi podrażnienia redukując zaczerwienienia, przyspiesza regenerację i chroni skórę przed wolnymi rodnikami. Oczyszcza, nawilża i wyrównuje koloryt skóry. Stosowany na włosy i skórę głowy pomaga w walce z łupieżem, wzmacnia cebulki włosów i zapobiega ich wypadaniu. Lubię ten hydrolat stosować podczas wieczornej pielęgnacji, ponieważ uspokaja skórę. Nie jest to najładniej pachnący hydrolat jaki miałam ale oprócz zapachu "chwastów" można wyczuć zapach prawdziwej lawendy ;)



HYDROLAT Z GORZKIEJ POMARAŃCZY NEROLI

    Zapach tego hydrolatu jest jednym z przyjemniejszych (zaraz obok hydrolatu różanego) Jest to bardzo świeży, lekko słodki ale nadal cytrusowy zapach. Wykazuje on działanie antybakteryjne, lekko ściągające, zwęża pory i reguluje pracę gruczołów łojowych i wydzielanie sebum. Do tego rozświetla skórę nadając jej blasku. Dzięki przyjemnemu zapachowy świetnie sprawdzi się jako pachnąca mgiełka do włosów a także jako odświeżacz powietrza. Osobiście bardzo lubię spryskać nim pościel :) Ten hydrolat ma nieco silniejsze działanie, dlatego może czasem podrażnić skórę. Nie wiem z czego to wynika. bo zdarza się to raczej sporadycznie i pierwszy raz zdarzyło mi się dopiero przy drugiej buteleczce.


HYDROLAT CZARNY BEZ

    Koi skórę i przywraca jej blask. Łagodzi, nawilża, działa przeciwzapalnie i przeciwstarzeniowo. Jest idealny dla skóry odwodnionej i z problemami, gdyż pomaga jej się regenerować i przyspiesza gojenie ran. Ponadto zapobiega infekcjom i powstawaniu zaskórników. Ten destylat najlepiej mi się sprawdza w nagłych przypadkach, gdy przed okresem wyskoczy mi na twarzy jakaś niespodzianka. Lubię wtedy nasączyć nim wacik i przykładać do zaognionego miejsca jak kompres. Pachnie średnio, ale lubię go za jego działanie ;)


HYDROLAT ALOES

    Chyba najbardziej uniwersalny hydrolat, jaki miałam. Dzięki zawartości aloesu ma zbawienny wpływ na skórę i włosy. Działa łagodząco i regenerująco, przywraca odpowiednie pH, silnie odżywia skórę poprawiając ukrwienie, co znacząco wpływa na proces odnowy naskórka. Świetnie radzi sobie z łagodzeniem zmian, podrażnień czy opalonej skóry. Zapach ma bardzo delikatny, typowy dla aloesu. Ten destylat jest zdecydowanie moim ulubionym. Moja skóra świetnie na niego reaguje, wiele razy ratował moją skórę po opalanku :P Schłodzony dawał cudowne ukojenie w upalne dni. Idealnie się u mnie sprawdza jako podkład pod olej na włosy, zużywam już chyba czwartą buteleczkę :P



    Upodobałam sobie hydrolaty marki NATURE QUEEN z uwagi na sporą pojemność, ładną szatę graficzną i szeroki wybór hydrolatów. Często w drogeriach internetowych zdarzają się promocje więc zawsze robię zapasy i stosuję hydrolaty zamiennie. Podczas ostatnich zakupów kupiłam też coś dla siostry i mamy. Dla Weroniki wzięłam hydrolat z oczaru wirginijskiego, kóry ma silne działanie antyoksydacyjne. Mama Aldona dostała hydrolat z róży damasceńskiej, który jest polecany do skóry dojrzałej i ze skłonnościami do zmian trądzikowych. Mamie zdarzają się epizody trądziku różowatego i mam nadzieję, że hydrolat złagodzi jej te zmiany. Destylat z róży damasceńskiej pachnie zdecydowanie najładniej ze wszystkich, które dotychczas miałam :)



    Wody roślinne od wielu lat są obowiązkowym elementem moje pielęgnacji a stosowanie ich stało się pewnego rodzaju rytuałem. Zaraz po umyciu twarzy i otarciu jej z wody spryskuję ją lekką mgiełką, która przygotowuje skórę na kolejny krok pielęgnacji. Od kiedy stosuję hydrolaty moja skóra jest dużo bardziej spokojna, wyciszona i rzadziej zdarzają mi się podrażnienia czy wypryski. Uwielbiam to, że destylaty roślinne w tej formie mogę stosować na całą twarz nie omijając skóry wokół oczu bez obawy o podrażnienia. Wszelkie sera i olejki lepiej się wchłaniają, gdy skóra jest zwilżona kwiatową mgiełką. Cenię sobie także ich uniwersalność i brak uczucia lepkości na skórze.

Jestem ciekawa, czy Wy już znacie hydrolaty i czy lubicie je stosować. Koniecznie dajcie znać w komentarzu :)

sobota, 24 października 2020

KOSMETYCZNE RECENZJE PART 17 -SENSUM MARE OD TOPESTETIC

KOSMETYCZNE RECENZJE PART 17 -SENSUM MARE OD TOPESTETIC

    Hej! Wybaczcie moją dość długą nieobecność. Dzieje się ostatnio  sporo różnych rzeczy zarówno w mojej sferze osobistej, służbowej jak i rodzinnej ale koniec końców zawsze wychodzi na plus ;) Mam dziś wolną sobotę, P pojechał na trening na swoich motorkach więc mam czas dla siebie :) Zaraz lecę nadrabiać zaległości na Waszych blogach, bo jestem pewna, że jest tam masa wartościowych artykułów do przeczytania :)


Ale zanim zniknę w czeluściach blogosfery mam dla Was post o nowych (dla mnie) kosmetykach polskiej marki SENSUM MARE :klik: ze sklepu TOPESTETIC :klik:. Miłego czytania! :)


SENSUM MARE - naturalne dermokosmetyki :klik:

    Jest to polska marka kosmetyków naturalnych, która składniki aktywne czerpie z bogactwa świata morskiego. Tworzenie swoich kosmetyków marka SENSUM MARE opiera na trzech filarach: BEZPIECZEŃSTWIE, WIEDZY i SILE. Dzięki temu możemy mieć pewność, że wszystkie produkty przeszły szczegółowe badania alergologiczne i dermatologiczne oraz są zarejestrowane w unijnej bazie CPNP (Cosmetics Product Notification Portal). Receptury powstały na bazie składników aktywnych pochodzących od czołowych europejskich producentów we współpracy z najlepszymi laboratoriami w Polsce. Pozwala to tworzyć skuteczne i innowacyjne produkty. Marka stawia na moc silnie skoncentrowanych składników, by każda kropla dermokosmetyku zawierała jak najwięcej drogocennych składników z mórz i oceanów. SENSUM MARE skupia się na sile kobiet i to dla nich tworzy kosmetyki o innowacyjnych recepturach., by niwelować oznaki starzenia i dogłębnie odżywić skórę twarzy. 



REWITALIZUJĄCY I PRZECIWZMARSZCZKOWY KREM ALGORICH :klik:

    Krem na dzień i na noc przeznaczony do codziennej pielęgnacji skóry suchej i bardzo suchej, po brzegi naładowany składnikami aktywnymi. Podstawą jest woda z lodowca oraz wyciągi i ekstrakty z alg morskich, które mają właściwości odżywcze zmiękczające i kojące, a także stymulują odbudowę naskórka. Niskocząsteczkowy kwas hialuronowy dogłębnie nawilża skórę i odpowiada za efekt liftingu. Ekstrakt z pereł to bogactwo aminokwasów i białek, które skutecznie zapobiegają utracie wody. Wyciąg z nowozelandzkiej paproci działa liftingująco i zapewnia widoczne efekty w krótkim czasie. Zielony kawior wspomaga działanie przeciwzmarszczkowe dzięki zawartości β-glukanu. Arginina wzmacnia barierę lipidową, alantoina nawilża, koi i regeneruje, panthenol ma działanie przeciwzapalne i pomaga w regeneracji naskórka a olej monoi łagodzi, nawilża i wygładza skórę. Oprócz tego w składzie znajdziemy masło shea. olej kokosowy, mocznik i niacynamid




    Krem ma dość lekką konsystencję i bardzo przyjemny, świeży zapach. Lekko się rozprowadza i szybko się wchłania otulając skórę. Niemal natychmiast czuć, że skóra jest nawilżona ale bez tłustego filmu. Powłoczka, jaką krem zostawia na twarzy sprawia, że skóra jest miękka ale nie świeci się ani nie lepi. Choć nie mam skóry suchej, to moja buzia bardzo dobrze reaguje na ten krem. Nie wyświeca się, nie zapycha ani nie przetłuszcza. Krem bardzo dobrze sprawdził się na noc i na dzień, zarówno solo jak i w duecie z serum. Wystarczy niewielka ilość, by pokryć całą twarz i szyję.



REWITALIZUJĄCE I PRZECIWZMARSZCZKOWE SERUM ALGOLIGHT :klik:


    Produkt do codziennej pielęgnacji skóry tłustej i mieszanej. W składzie mamy aż 18 składników aktywnych i większa ich część pokrywa się z tym, co znajdziemy w kremie: woda z lodowca, wyciągi i ekstrakty z alg morskich, niskocząsteczkowy kwas hialuronowy, ekstrakt z pereł, zielony kawior, arginina, niacynamid i mocznik. Serum o żelowej konsystencji ma zapewnić głębokie nawilżenie i redukcję zmarszczek.


    Jestem miłośniczką kosmetyków tego typu, dlatego byłam bardzo ciekawa tego produktu. Serum ma lekką, żelową formułę i delikatny zapach. Łatwo się rozprowadza i dość szybko się wchłania. Wystarczy niewielka kropla na całą twarz i szyję. Niestety serum pozostawia na skórze lepką warstwę i stosowane solo może dawać nieprzyjemne odczucia. Jednak (jak to ja) nie dałam za wygraną i sprawdziłam wszelkie możliwe konfiguracje i znalazłam taką, która najbardziej mi odpowiada i przynosi najlepsze rezultaty.
    Serum świetnie się sprawdza w duecie z kremem i stanowi turbo odżywcze połączenie idealne na noc. Mam wrażenie, że stosując te dwa kosmetyki razem moja skóra dostaje ogromną porcję składników aktywnych. Dzięki temu rano moja skóra jest odżywiona, gładka i rozświetlona. To połączenie nie sprawdziło na dzień, gdyż lepkość serum lekko się przebijała spod kremu. 
Ku mojemu zaskoczeniu, serum stosowane solo bardzo dobrze sprawdza się jako baza pod makijaż. Dzięki serum podkład dobrze się trzyma, nie spływa ani nie roluje a i trwałość całego makijażu jest dużo lepsza. 
To jest powód, dla którego ZAWSZE daję kosmetykom drugą, trzecią a jak trzeba to i czwartą szansę ;)



    Kosmetyki SENSUM MARE z założenia są kosmetykami przeciwzmarszczkowymi, ale mimo moich prawie 30 lat nie mam tych zmarszczek za dużo. Wielokrotnie słyszę, że nie wyglądam na swój wiek a moja skóra bez makijażu wygląda młodo. Wychodzę jednak z założenia, że pielęgnację przeciwzmarszczkową warto wprowadzić jeszcze zanim zmarszczki na dobre rozgoszczą się na mojej twarzy. Zarówno krem, jak i serum marki SENSUM MARE już po 2 tygodniach stosowania dały widoczne efekty. Jestem posiadaczką jednej głębszej zmarszczki na czole, która jest wynikiem tego, że bardzo często unoszę brwi. Ku mojemu zaskoczeniu ta zmarszczka naprawdę stała się nieco mniej widoczna. Jestem ciekawa, co będzie dalej :)



    Cieszę się, że mogłam poznać markę SENSUM MARE i jej produkty, i choć z tej dwójki krem zdecydowanie bardziej polubiłam, to serum, mimo lepkiego filmu również oceniam bardzo dobrze. To, co jeszcze mi się spodobało, to opakowania. Eleganckie, szklane i minimalistyczne. Piękno tkwi w prostocie, za co u mnie wielki plus. Krem był dodatkowo zabezpieczony plastikowym wieczkiem, które uniemożliwia kontakt kremu z nakrętką. Serum wyposażone w pipetkę pozwala na wygodną aplikację odpowiedniej ilości kosmetyku. Oba produkty są bardzo wydajne, więc na pewno będą mi towarzyszyć przez długie miesiące.



    I od tak samo długich miesięcy jestem zadowolona ze sklepu TOPESTETIC, który każdorazowo zaskakuje ekspresową i darmową wysyłką, pakietem próbek i gadżetów. Sklep zdecydowanie idealny!



A jak Wy zapatrujecie się na pielęgnację przeciwzmarszczkową? Stosujecie, czy jeszcze nie? Mieliście już okazję poznać kosmetyki SENSUM MARE? 


środa, 7 października 2020

FOTOMODELING PART 8 - AMAZONIA - lipiec 2014

FOTOMODELING PART 8 - AMAZONIA - lipiec 2014
Czas na post zdjęciowy! I to taki, którego nie mogłam się doczekać :D Dziś pokażę Wam jedną z piękniejszych sesji, w których brałam udział <3



    Piotr Stankiewicz, to młody fotograf, którego obserwowałam na długo przed naszą sesją i szczerze MARZYŁAM, by stanąć przed jego obiektywem. Więc gdy tylko nadarzyła się okazja nie wahałam się ani chwili. Z tego co pamiętam (a minęło już "klika" lat :P ) Piotrek wrzucił na swoją stronę na fb ogłoszenie dotyczące sesji. "Modelka poszukiwana!". Swój komentarz z linkiem do portfolio zamieściłam z takim drżeniem serca, jakby to był najważniejszy w moim życiu egzamin :P No i stało się, zostałam wybrana i umówiliśmy się na zdjęcia. I nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo się cieszyłam! :D

    Cała koncepcja została wymyślona przez Piotrka i jego wizażystkę, Paulinę Hermańską. W sesji mieliśmy wykorzystać pióropusz wykonany przez Paulinę do jej pracy dyplomowej. Cała sesja miała się odbyć w takim indiańsko - amazońskim klimacie.

    Do Olsztyna, gdzie odbywała się sesja, pojechałam pociągiem. Od razu udałam się do domu Pauliny, która zajęła się makijażem i fryzurą. Zrobiłyśmy także pierwsze oględziny stroju. Paulina to przesympatyczna dziewczyna, świetnie nam się rozmawiało a tematy się nie kończyły. Makijaż był prosty, nie  przesadzony, by nie przytłumić całej stylizacji. Piotrek dołączył do nas pod koniec przygotowań by omówić szczegóły, zrobić ostateczne przymiarki i ruszyć w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca na zdjęcia. Szukaliśmy trawiastych łąk i pagórków, które świetnie będą się komponować z ciepłym światłem zachodzącego słońca, gdyż zdjęcia mieliśmy robić późnym popołudniem.
    Zależało nam też na tym, by w okolicy kręciło się jak najmniej ludzi z uwagi na zakres zdjęć. Na znacznej ich części wystąpiłam topless lub zasłonięta jedynie naszyjnikiem z drewnianych koralików, więc dodatkowa publika nie była nam potrzebna. Tacy obserwatorzy to nic dobrego, nawet jeśli modelka jest ubrana. Jest to zawsze pewnego rodzaju rozpraszacz i istnieje ryzyko, że taki ktoś (celowo lub nie) znajdzie się w kadrze. Zdarzali się też tacy, co z ukrycia robili zdjęcia telefonami. Jaki w tym sens? Nie mam pojęcia :P (Ps. proszę, nigdy tego nie róbcie! xD)


Ok! Dosyć gadania, czas na zdjęcia :D










Zmiana kolorów? nie ma problemu ;) Photoshop może wszystko :D








i moje dwa ulubione zdjęcia <3


ta fotka przez długi czas była moją profilówką na wszystkich portalach



    Cała sesja przebiegła w bardzo przyjemnej atmosferze i wszyscy świetnie się dogadywaliśmy. Można powiedzieć, że rozumieliśmy się bez słów, co przy współpracach bardzo sobie cenię. Paulina cały czas nam asystowała trzymając moje ubrania i w razie potrzeby poprawiała pióropusz czy makijaż. Ostrzegała nas też, gdy ktoś się zbliżał ;) 

    Muszę Wam powiedzieć, że gdy patrzę na te zdjęcia wszystko wydaje się takie delikatne i lekkie. Tymczasem pióropusz był ciężki i cholernie niewygodny :P Spontaniczne ruchy nie były możliwe, bo skutkowałyby utratą włosów, do których pióropusz był misternie przytwierdzony wsuwkami. Pamiętacie z dzieciństwa zabawę w noszenie książki na głowie? Tak się właśnie czułam :P obracałam się powoli i całym ciałem a o samym pochyleniu głowy nie było mowy. Tak, czy inaczej opłaciło się! Uwielbiam takie wyzwania :D 




PRO TIP! Przed każdą sesją, a zwłaszcza topless czy akt, warto zrezygnować z biustonosza lub postawić na bieliznę bezszwową. Pozwoli to uniknąć śladów na ciele, które fotograf musiałby potem retuszować. To samo tyczy się wpijającej się bielizny pod obcisłym ubraniem. No nie wygląda to dobrze ;)


    Zdjęcia zrobione przez Piotra Stankiewicza należą do moich ulubionych i nigdy później nie miałam okazji brać udziału w sesji z taką stylizacją. Podczas tej sesji zdjęciowej wszystko świetnie się zgrało i dało niepowtarzalny efekt. Do dziś z wielkim sentymentem wracam do tych zdjęć. Tym bardziej, że Piotrek nie zajmuje się już fotografią, nad czym bardzo ubolewam.


Liczę na Wasze szczere opinie na temat tych zdjęć i dajcie znać, czy chcecie takie posty częściej ;)




Poprzedni post z tej serii:
FOTOMODELING PART 7 - ADELA PHOTO PATOLOGY 2014

wtorek, 29 września 2020

KOSMETYCZNE RECENZJE PART 16 -KOI OD TOPESTETIC

KOSMETYCZNE RECENZJE PART 16 -KOI OD TOPESTETIC

    Wrzesień mija i jesień na dobre się już zadomowiła. Nie powiem, żebym szczególnie cieszyła się tym faktem, gdyż jest to dla mnie czas grubych, wielkich swetrów i permanentnie zimnych dłoni :P Kubek ciepłej herbaty jest nieodłącznym towarzyszem moich jesiennych dni. Ale o jesieni i o tym, za co ją lubię (a za co nie :P) już TU kiedyś pisałam, więc teraz szybciutko zmierzam do dzisiejszego tematu ;) A w dzisiejszym poście chciałabym przedstawić Wam dwa kosmetyki pewnej polskiej marki. Zapraszam do czytania ;) 


KOI - RICH COSMETICS :klik:


    KOI to polska, rodzinna marka kosmetyków naturalnych, stworzona przez Panią Renatę oraz jej córki. Misją marki jest tworzenie możliwie jak najwyższej jakości kosmetyków, które pomogą wszystkim kobietom dbać o kondycję skóry. Sama nazwa jest nieprzypadkowa i pochodzi od czasownika, który dokładnie opisuje to, jak kosmetyki tej marki mają działać na skórę. Mają ją KOIć :) Wysokie stężenia składników aktywnych gwarantują skuteczność a dzięki naturalnym składnikom kosmetyki są bezpieczne i delikatne dla skóry. Wszystkie kosmetyki zapakowane są w szklane słoiczki i buteleczki, co jest dowodem dbałości nie tylko o skórę ale także o środowisko. 


TONIK DO TWARZY :klik:

    Tonik sprawdzi się do wieczornej i porannej pielęgnacji każdej skóry. Najważniejszymi jego zadaniami są przywracanie skórze naturalnego pH, nawilżenie i odżywienie, łagodzenie podrażnień i oczyszczanie skóry. W składzie mamy wyciąg z kwiatu lotosu, który poprawia mikrokrążenie skóry, wzmacnia ją i odpręża a do tego wpływa na spowolnienie procesów starzenia. Algi wygładzają skórę i poprawiają jej sprężystość a wyciąg z bazylii działa antybakteryjnie, przeciwzapalnie i antyoksydacyjnie.  Poza tym możemy tu znaleźć wyciąg z kory cynamonowca i kwiatów róży damasceńskiej oraz ekstrakt z owoców wanilii, który działa przeciwutleniająco. 


    Pisząc o tym toniku nie mogłabym nie wspomnieć o jego pięknym, cynamonowo- waniliowym zapachu. Cudownie koi zmysły i idealnie pasuje do obecnej pory roku. Atomizer, w który wyposażona jest buteleczka rozpyla delikatną mgiełkę, co bardzo mi odpowiada. Już jakiś czas temu zupełnie zrezygnowała z wacików kosmetycznych i takie produkty aplikuję bezpośrednio na twarz wykluczając tym samym konieczność pocierania skóry. Tonik ma odrobinę lepką formułę, dlatego nie sprawdził się u mnie jako odświeżająca mgiełka. Świetnie sobie natomiast radzi jako podkład pod krem czy serum. Zdecydowanie czuć, że pomaga skórze jeszcze lepiej wchłaniać składniki aktywne zawarte w kremie. Produkt odczuwalnie wpływa na poziom nawilżenia skóry nie obciążając jej. Mgiełka nie wchłania się tak dobrze, jak hydrolaty, dlatego po spryskaniu twarzy lubię wmasować produkt w skórę. Krem nie ślizga się na lepkiej warstwie, jaką pozostawia tonik a sama warstwa po nałożeniu kremu nie jest już wyczuwalna. To naprawdę dobry kosmetyk z przyjemnym składem i pięknym zapachem. Jestem zdecydowanie na TAK :)


MSKA INTENSYWNIE NAWILŻAJĄCA :klik:

    Całonocna maska w kremie na bazie naturalnych olei silnie nawilża i regeneruje skórę. Podstawowym składnikiem maski jest olej ze słodkich migdałów, który zawiera wiele cennych składników i ma działanie nawilżające. Poza tym w składzie znajdziemy chroniący przed utratą wody skwalan, wygładzający i regulujący wydzielanie sebum niacynamid oraz działającą przeciwzapalnie alantoinę. Maska może być stosowana do każdego typu skóry, także tej wrażliwej. Można nakładać ją na całą twarz lub tylko na wybrane lub mocno wysuszone strefy skóry twarzy. 


    Analizując skład tego kosmetyku nieco się rozczarowałam, gdyż nie jest to produkt wegański. W składzie znajdziemy wosk pszczeli, lanolinę, laktozę i proteiny mleka. Niestety... bo działa naprawdę świetnie. Choć nie byłam przekonana do masek całonocnych, postanowiłam dać jej szansę. No bo wiecie... zawsze miałam wrażenie, że wszystkie te składniki zamiast wniknąć w moją skórę, wnikną w poduszkę :P No ale już po pierwszym użyciu było niemałe zaskoczenie, i to na plus :) Maska ma konsystencję gęstego kremu i zaraz po nałożeniu wsiąka w skórę pozostawiają na niej matowy film. Czułam jakby moja skóra była otulona jedwabiem, była mięciutka i gładka. Co lepsze, została taka aż do rana :) Maska naprawdę świetnie nawilża i regeneruje skórę. Różnicę czuć już po pierwszej nocy. Stosowałam ją raz na 2-3 dni i nie zauważyłam żadnych podrażnień. Skóra nie była też po niej zapchana, nie pojawiły się żadne wypryski. Delikatny zapach umilał wieczorną pielęgnację i pomagał zasnąć. 


    To było moje pierwsze spotkanie z marką KOI i choć nie wszystkie ich kosmetyki są wegańskie, to jestem naprawdę usatysfakcjonowana. Kosmetyki spełniają obietnice producentów i działają na moją skórę bez zarzutów. Również sklep TOPESTETIC kolejny raz stanął na wysokości zadania i paczkę wraz z próbkami dostarczył w ekspresowym tempie. Obsługa i dbałość o klienta zawsze na wysokim poziomie :)





Kto z Was stosował już kosmetyki marki KOI? Jak wrażenia?
Chętnie poznam Wasze opinie! :)

piątek, 18 września 2020

NOWOŚCI KOSMETYCZNE - BECLINIC

NOWOŚCI KOSMETYCZNE  - BECLINIC

Hej! Jakiś czas temu otrzymałam paczkę ambasadorską ze sklepu BeClinic i dziś chciałabym pokazać Wam zawartość tej paczki i krótko opowiedzieć o kosmetykach, które w niej znalazłam. 
Zapraszam do czytania :)




    BeClinic to sklep z naturalnymi kosmetykami (i nie tylko!) z najwyższej półki. Zakupy możecie zrobić zarówno w sklepie internetowym :klik: jak i stacjonarnie w sklepie w galerii Riviera w Gdyni. Sklep jest świetnie wyposażony w polskie i zagraniczne kosmetyki naturalne, akcesoria a także naturalne produkty dla zwierząt. 


Sklep niedawno obchodził swoje pierwsze urodziny i z tej okazji są dostępne różne promocje i rabaty, które warto sprawdzić :)




    W paczce znajdowały się miniatury naturalnych produktów polskich marek, które zabezpieczone zostały drzewnymi opiłkami. Bardzo lubię, gdy sklepy pakują zamówienia i paczki w ekologiczny sposób, bez plastiku. Ponadto w sklepie jest możliwość płatności do 30 dni po złożeniu zamówienia. Dzięki temu możemy zaszaleć na promocjach bez względu na to, że do wypłaty zostało jeszcze kilka dni :D


WODA MICELARNA - CLOCHEE :klik:




    Relaksujący płyn micelarny na bazie hydrolatów z kwiatów pomarańczy oraz róży damasceńskiej. Świetnie nadaje się do demakijażu i oczyszczenia twarzy, może być stosowany podczas porannej jak i wieczornej pielęgnacji. Stanowić będzie świetny podkład pod krem czy serum. Wykazuje działanie przeciwzapalne, wygładzające i odprężające a także wzmacnia naczynka krwionośne. Ma bardzo przyjemny zapach, który na pewno umili pielęgnację. 

    Świetnie radzi sobie z delikatnym makijażem, nie szczypie w oczy, nie zostawia lepkiej warstwy na skórze ani jej nie podrażnia. Choć nie specjalnie przepadam za płynami micelarnymi tak ten gagatek bardzo przypadł mi do gustu. 


GLOW UP! MASKA OD ALKEMIE :klik:




    Maska i peeling w jednym! Naładowana ekstraktami z superowoców (guarany, aceroli, żurawiny, itp) ma działanie energetyzujące i regenerujące skórę. Zawiera dużą dawkę rozpuszczalnej w olejach witaminy C, masło moringa, wosk z borówki a także olej arganowy, morelowy i babassu. Maska niweluje oznaki zmęczenia, stresu, odbudowuje warstwę hydrolipidową skóry i pobudza produkcję kolagenu. Świetnie sprawdzi się do skóry szarej i pozbawionej blasku.

    To bardzo ciekawy produkt o przyjemnym zapachu i interesującej formie. Maska ma bardzo kremową konsystencję, w której zatopione są drobinki nasion ryżu oraz zmielone płatki róży. Skóra po użyciu jest odświeżona i nawilżona. a drobinki delikatnie złuszczają martwy naskórek. Maska dobrze się rozprowadza, nie szczypie i nie zastyga, dzięki czemu łatwo jest ją zmyć. 





BALSAM DO CIAŁA D'ALCHEMY :klik



    Bogaty balsam do ciała na bazie hydrolatów z oczaru, werbeny i kwiatu pomarańczy, naładowany olejkami eterycznymi z cytrusów oraz ekstraktami z m.in. guarany, aceroli, żurawiny, rozmarynu. Formuła wzbogacona o oleje i masła roślinne nawilża i chroni skórę przed zanieczyszczeniami oraz promieniami UV. Balsam wspomaga proces regeneracji naskórka, odżywia skórę, nawilża i odmładza jednocześnie ją wzmacniając. 

    Balsam jest bardzo przyjemny w stosowaniu a skóra jest po nim bardzo aksamitna i otulona delikatnym (lecz nietłustym) filmem, który chroni przed utratą wilgoci. Niezwykle piękny zapach orzeźwia nutami cytrusów i długo utrzymuje się na skórze. Dzięki swojej lekkiej formule jest idealny na lato, bo gdy ciężkie balsamy oblepiają skórę, ten pięknie się wchłania nie pozostawia tłustej ani lepkiej warstwy.

BALSAM DO BIUSTU MOKOSH :klik:


 

    Krem, który dzięki zawartości fitoestrogenów pochodzących z ekstraktów roślinnych, wykazuje działanie przeciwutleniające jednocześnie mocno nawilżając delikatną skórę kobiecego biustu. Witaminy A, B i E, kwasy tłuszczowe oraz składniki mineralne zawarte w olejach z czarnuszki, kozieradki, jojoba oraz makadamia doskonale odżywiają i uelastyczniają skórę.

    Balsam przepięknie pachnie wanilią i ten zapach utrzymuje się na skórze przez cały dzień. Mój P uwielbia, gdy smaruję się tym balsamem <3 Świetnie nawilża i wygładza skórę, nie powoduje podrażnień nawet w okolicy sutków, gdzie skóra jest bardzo delikatna. Nie będę oszukiwać, piersi mam małe :P ale mimo prawie 30 lat nadal jędrne i nie zauważyłam spektakularnego efektu. Lubię jednak sam rytuał nakładania tego balsamu, który łączę z delikatnym masażem piersi, co pomoże im dłużej pozostać na swoim miejscu ;) 


 




Aktualnie produkty wspomnianych wyżej marek w sklepie BeClinic są objęte promocją -10% oraz darmową dostawą. 





Do paczki dołączone były także próbki oraz odręcznie napisany liścik. To bardzo miłe, ponieważ paczka jest w pewien sposób spersonalizowana i mam poczucie, że ktoś włożył w jej przygotowanie trochę swojego serca <3





Który z tych kosmetyków mieliście już okazję poznać? Który zaciekawił Was najbardziej? A może roboiliście już zakupy w sklepie BeClinic? Jeśli nie, to bardzo polecam :)


Copyright © in progress , Blogger