sobota, 24 października 2020

KOSMETYCZNE RECENZJE PART 17 -SENSUM MARE OD TOPESTETIC

KOSMETYCZNE RECENZJE PART 17 -SENSUM MARE OD TOPESTETIC

    Hej! Wybaczcie moją dość długą nieobecność. Dzieje się ostatnio  sporo różnych rzeczy zarówno w mojej sferze osobistej, służbowej jak i rodzinnej ale koniec końców zawsze wychodzi na plus ;) Mam dziś wolną sobotę, P pojechał na trening na swoich motorkach więc mam czas dla siebie :) Zaraz lecę nadrabiać zaległości na Waszych blogach, bo jestem pewna, że jest tam masa wartościowych artykułów do przeczytania :)


Ale zanim zniknę w czeluściach blogosfery mam dla Was post o nowych (dla mnie) kosmetykach polskiej marki SENSUM MARE :klik: ze sklepu TOPESTETIC :klik:. Miłego czytania! :)


SENSUM MARE - naturalne dermokosmetyki :klik:

    Jest to polska marka kosmetyków naturalnych, która składniki aktywne czerpie z bogactwa świata morskiego. Tworzenie swoich kosmetyków marka SENSUM MARE opiera na trzech filarach: BEZPIECZEŃSTWIE, WIEDZY i SILE. Dzięki temu możemy mieć pewność, że wszystkie produkty przeszły szczegółowe badania alergologiczne i dermatologiczne oraz są zarejestrowane w unijnej bazie CPNP (Cosmetics Product Notification Portal). Receptury powstały na bazie składników aktywnych pochodzących od czołowych europejskich producentów we współpracy z najlepszymi laboratoriami w Polsce. Pozwala to tworzyć skuteczne i innowacyjne produkty. Marka stawia na moc silnie skoncentrowanych składników, by każda kropla dermokosmetyku zawierała jak najwięcej drogocennych składników z mórz i oceanów. SENSUM MARE skupia się na sile kobiet i to dla nich tworzy kosmetyki o innowacyjnych recepturach., by niwelować oznaki starzenia i dogłębnie odżywić skórę twarzy. 



REWITALIZUJĄCY I PRZECIWZMARSZCZKOWY KREM ALGORICH :klik:

    Krem na dzień i na noc przeznaczony do codziennej pielęgnacji skóry suchej i bardzo suchej, po brzegi naładowany składnikami aktywnymi. Podstawą jest woda z lodowca oraz wyciągi i ekstrakty z alg morskich, które mają właściwości odżywcze zmiękczające i kojące, a także stymulują odbudowę naskórka. Niskocząsteczkowy kwas hialuronowy dogłębnie nawilża skórę i odpowiada za efekt liftingu. Ekstrakt z pereł to bogactwo aminokwasów i białek, które skutecznie zapobiegają utracie wody. Wyciąg z nowozelandzkiej paproci działa liftingująco i zapewnia widoczne efekty w krótkim czasie. Zielony kawior wspomaga działanie przeciwzmarszczkowe dzięki zawartości β-glukanu. Arginina wzmacnia barierę lipidową, alantoina nawilża, koi i regeneruje, panthenol ma działanie przeciwzapalne i pomaga w regeneracji naskórka a olej monoi łagodzi, nawilża i wygładza skórę. Oprócz tego w składzie znajdziemy masło shea. olej kokosowy, mocznik i niacynamid




    Krem ma dość lekką konsystencję i bardzo przyjemny, świeży zapach. Lekko się rozprowadza i szybko się wchłania otulając skórę. Niemal natychmiast czuć, że skóra jest nawilżona ale bez tłustego filmu. Powłoczka, jaką krem zostawia na twarzy sprawia, że skóra jest miękka ale nie świeci się ani nie lepi. Choć nie mam skóry suchej, to moja buzia bardzo dobrze reaguje na ten krem. Nie wyświeca się, nie zapycha ani nie przetłuszcza. Krem bardzo dobrze sprawdził się na noc i na dzień, zarówno solo jak i w duecie z serum. Wystarczy niewielka ilość, by pokryć całą twarz i szyję.



REWITALIZUJĄCE I PRZECIWZMARSZCZKOWE SERUM ALGOLIGHT :klik:


    Produkt do codziennej pielęgnacji skóry tłustej i mieszanej. W składzie mamy aż 18 składników aktywnych i większa ich część pokrywa się z tym, co znajdziemy w kremie: woda z lodowca, wyciągi i ekstrakty z alg morskich, niskocząsteczkowy kwas hialuronowy, ekstrakt z pereł, zielony kawior, arginina, niacynamid i mocznik. Serum o żelowej konsystencji ma zapewnić głębokie nawilżenie i redukcję zmarszczek.


    Jestem miłośniczką kosmetyków tego typu, dlatego byłam bardzo ciekawa tego produktu. Serum ma lekką, żelową formułę i delikatny zapach. Łatwo się rozprowadza i dość szybko się wchłania. Wystarczy niewielka kropla na całą twarz i szyję. Niestety serum pozostawia na skórze lepką warstwę i stosowane solo może dawać nieprzyjemne odczucia. Jednak (jak to ja) nie dałam za wygraną i sprawdziłam wszelkie możliwe konfiguracje i znalazłam taką, która najbardziej mi odpowiada i przynosi najlepsze rezultaty.
    Serum świetnie się sprawdza w duecie z kremem i stanowi turbo odżywcze połączenie idealne na noc. Mam wrażenie, że stosując te dwa kosmetyki razem moja skóra dostaje ogromną porcję składników aktywnych. Dzięki temu rano moja skóra jest odżywiona, gładka i rozświetlona. To połączenie nie sprawdziło na dzień, gdyż lepkość serum lekko się przebijała spod kremu. 
Ku mojemu zaskoczeniu, serum stosowane solo bardzo dobrze sprawdza się jako baza pod makijaż. Dzięki serum podkład dobrze się trzyma, nie spływa ani nie roluje a i trwałość całego makijażu jest dużo lepsza. 
To jest powód, dla którego ZAWSZE daję kosmetykom drugą, trzecią a jak trzeba to i czwartą szansę ;)



    Kosmetyki SENSUM MARE z założenia są kosmetykami przeciwzmarszczkowymi, ale mimo moich prawie 30 lat nie mam tych zmarszczek za dużo. Wielokrotnie słyszę, że nie wyglądam na swój wiek a moja skóra bez makijażu wygląda młodo. Wychodzę jednak z założenia, że pielęgnację przeciwzmarszczkową warto wprowadzić jeszcze zanim zmarszczki na dobre rozgoszczą się na mojej twarzy. Zarówno krem, jak i serum marki SENSUM MARE już po 2 tygodniach stosowania dały widoczne efekty. Jestem posiadaczką jednej głębszej zmarszczki na czole, która jest wynikiem tego, że bardzo często unoszę brwi. Ku mojemu zaskoczeniu ta zmarszczka naprawdę stała się nieco mniej widoczna. Jestem ciekawa, co będzie dalej :)



    Cieszę się, że mogłam poznać markę SENSUM MARE i jej produkty, i choć z tej dwójki krem zdecydowanie bardziej polubiłam, to serum, mimo lepkiego filmu również oceniam bardzo dobrze. To, co jeszcze mi się spodobało, to opakowania. Eleganckie, szklane i minimalistyczne. Piękno tkwi w prostocie, za co u mnie wielki plus. Krem był dodatkowo zabezpieczony plastikowym wieczkiem, które uniemożliwia kontakt kremu z nakrętką. Serum wyposażone w pipetkę pozwala na wygodną aplikację odpowiedniej ilości kosmetyku. Oba produkty są bardzo wydajne, więc na pewno będą mi towarzyszyć przez długie miesiące.



    I od tak samo długich miesięcy jestem zadowolona ze sklepu TOPESTETIC, który każdorazowo zaskakuje ekspresową i darmową wysyłką, pakietem próbek i gadżetów. Sklep zdecydowanie idealny!



A jak Wy zapatrujecie się na pielęgnację przeciwzmarszczkową? Stosujecie, czy jeszcze nie? Mieliście już okazję poznać kosmetyki SENSUM MARE? 


środa, 7 października 2020

FOTOMODELING PART 8 - AMAZONIA - lipiec 2014

FOTOMODELING PART 8 - AMAZONIA - lipiec 2014
Czas na post zdjęciowy! I to taki, którego nie mogłam się doczekać :D Dziś pokażę Wam jedną z piękniejszych sesji, w których brałam udział <3



    Piotr Stankiewicz, to młody fotograf, którego obserwowałam na długo przed naszą sesją i szczerze MARZYŁAM, by stanąć przed jego obiektywem. Więc gdy tylko nadarzyła się okazja nie wahałam się ani chwili. Z tego co pamiętam (a minęło już "klika" lat :P ) Piotrek wrzucił na swoją stronę na fb ogłoszenie dotyczące sesji. "Modelka poszukiwana!". Swój komentarz z linkiem do portfolio zamieściłam z takim drżeniem serca, jakby to był najważniejszy w moim życiu egzamin :P No i stało się, zostałam wybrana i umówiliśmy się na zdjęcia. I nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo się cieszyłam! :D

    Cała koncepcja została wymyślona przez Piotrka i jego wizażystkę, Paulinę Hermańską. W sesji mieliśmy wykorzystać pióropusz wykonany przez Paulinę do jej pracy dyplomowej. Cała sesja miała się odbyć w takim indiańsko - amazońskim klimacie.

    Do Olsztyna, gdzie odbywała się sesja, pojechałam pociągiem. Od razu udałam się do domu Pauliny, która zajęła się makijażem i fryzurą. Zrobiłyśmy także pierwsze oględziny stroju. Paulina to przesympatyczna dziewczyna, świetnie nam się rozmawiało a tematy się nie kończyły. Makijaż był prosty, nie  przesadzony, by nie przytłumić całej stylizacji. Piotrek dołączył do nas pod koniec przygotowań by omówić szczegóły, zrobić ostateczne przymiarki i ruszyć w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca na zdjęcia. Szukaliśmy trawiastych łąk i pagórków, które świetnie będą się komponować z ciepłym światłem zachodzącego słońca, gdyż zdjęcia mieliśmy robić późnym popołudniem.
    Zależało nam też na tym, by w okolicy kręciło się jak najmniej ludzi z uwagi na zakres zdjęć. Na znacznej ich części wystąpiłam topless lub zasłonięta jedynie naszyjnikiem z drewnianych koralików, więc dodatkowa publika nie była nam potrzebna. Tacy obserwatorzy to nic dobrego, nawet jeśli modelka jest ubrana. Jest to zawsze pewnego rodzaju rozpraszacz i istnieje ryzyko, że taki ktoś (celowo lub nie) znajdzie się w kadrze. Zdarzali się też tacy, co z ukrycia robili zdjęcia telefonami. Jaki w tym sens? Nie mam pojęcia :P (Ps. proszę, nigdy tego nie róbcie! xD)


Ok! Dosyć gadania, czas na zdjęcia :D










Zmiana kolorów? nie ma problemu ;) Photoshop może wszystko :D








i moje dwa ulubione zdjęcia <3


ta fotka przez długi czas była moją profilówką na wszystkich portalach



    Cała sesja przebiegła w bardzo przyjemnej atmosferze i wszyscy świetnie się dogadywaliśmy. Można powiedzieć, że rozumieliśmy się bez słów, co przy współpracach bardzo sobie cenię. Paulina cały czas nam asystowała trzymając moje ubrania i w razie potrzeby poprawiała pióropusz czy makijaż. Ostrzegała nas też, gdy ktoś się zbliżał ;) 

    Muszę Wam powiedzieć, że gdy patrzę na te zdjęcia wszystko wydaje się takie delikatne i lekkie. Tymczasem pióropusz był ciężki i cholernie niewygodny :P Spontaniczne ruchy nie były możliwe, bo skutkowałyby utratą włosów, do których pióropusz był misternie przytwierdzony wsuwkami. Pamiętacie z dzieciństwa zabawę w noszenie książki na głowie? Tak się właśnie czułam :P obracałam się powoli i całym ciałem a o samym pochyleniu głowy nie było mowy. Tak, czy inaczej opłaciło się! Uwielbiam takie wyzwania :D 




PRO TIP! Przed każdą sesją, a zwłaszcza topless czy akt, warto zrezygnować z biustonosza lub postawić na bieliznę bezszwową. Pozwoli to uniknąć śladów na ciele, które fotograf musiałby potem retuszować. To samo tyczy się wpijającej się bielizny pod obcisłym ubraniem. No nie wygląda to dobrze ;)


    Zdjęcia zrobione przez Piotra Stankiewicza należą do moich ulubionych i nigdy później nie miałam okazji brać udziału w sesji z taką stylizacją. Podczas tej sesji zdjęciowej wszystko świetnie się zgrało i dało niepowtarzalny efekt. Do dziś z wielkim sentymentem wracam do tych zdjęć. Tym bardziej, że Piotrek nie zajmuje się już fotografią, nad czym bardzo ubolewam.


Liczę na Wasze szczere opinie na temat tych zdjęć i dajcie znać, czy chcecie takie posty częściej ;)




Poprzedni post z tej serii:
FOTOMODELING PART 7 - ADELA PHOTO PATOLOGY 2014

Copyright © in progress , Blogger