wtorek, 25 lutego 2020

PACHNIDŁA DO DOMU - DW HOME APPLE BLOSSOM

PACHNIDŁA DO DOMU - DW HOME APPLE BLOSSOM
    Od kiedy mieszkamy z P na swoim, uwielbiam kupowac zapaszki do domu. Wszelkie Yankee Candle i inne kuszą słoiczkami i przekrojem zapachów. Jednak mimo dwóch "trafionych" zapachów nadal troche się boję kupować świece przez internet. Boję się, że zapach nie spełni moich oczekiwań. 

    Szukając prezentów na Święta Bożego Narodzenia dla moich bliskich dotarłam do TK Maxx. Dotychczas w tym sklepie kupowałam kosmetyki i akcesoria do makijażu oraz ulubione biustonosze sportowe. Tym razem zbłądziłam na dział wyposażenia domu i... pachnidełek. Oczywiście gdy zaczęłam je wąchać to nie mogłam się zdecydować i miałam ochotę kupić je wszystkie :P Kupiłam wtedy tylko jedną, pięknie pachnącą świecę z dwoma knotami "Sunrise" od Willage Candle. Była To wersja limitowana więc uznałam, że to świetny prezent dla mojej przyjaciółki Ani <3 

    Ale ja przecież nie o tym... jakiś miesiąc temu znowu dotarłam do TK Maxx i nie mogłam sobie odmówić sprawdzenia jakie to pachnidełka są tym razem na półce. No i znalazłam... moją wymarzoną świecę... i przepadłam!

    Marka DW HOME to dla mnie nowość. Zupełnie jej nie znałam więc jeszcze zanim poszłam do kasy szybko sprawdziłam czy jest w ogóle dostępna na polskim rynku oraz jakie są ceny. Drogeria internetowa, która oferuje największy wybór świec tej marki to Notino i podobne pojemności kosztują tam prawie 150 złotych.

    Świeca, którą kupiłam jest zamknięta w szerokim słoju z matowego, różowego szkła. Wieczko, którym jest zamknięta ma kolor różowego złota a wewnątrz posiada gumową uszczelkę. Wizualnie świeca prezentuje się pięknie i tylko dlatego w pierwszej kolejności po nią sięgnęłam. Świeca ma dwa knoty a na słoju znajduje się logo i nazwa zapachu. Kosztowała niecałe 76 złotych, więc to był naprawdę dobry deal :D





APPLE BLOSSOM

    Z opisu producenta mamy tutaj zapach dojrzałych czerwonych jabłek, słodkich kwiatów oraz delikatne zielone jabłko akcentowane płatkami jaśminu i róży.
    Zapach jest delikatnie słodki ale orzeźwiający i świeży dzięki aromatom zielonych jabłek. Dla mnie pachnie latem i kwitnącymi drzewami owocowymi. Ten zapach przypomina mi jabłka zrywane prosto z drzewa w ogrodzie mojego taty. Róża jest zdominowana przez jaśmin ale wybija się lekko podczas palenia. Zapach jest słodki ale nie przytłacza. Pięknie wypełnia pomieszczenie. Śmiało mogę stwierdzić, że zapach jest nieco romantyczny. 
    Bardzo długo zwlekałam z rozpaleniem tej świecy i palę ją oszczędnie. Boję się, że mogę już nie trafić na tak piękny zapach :P


 

    TK Maxx jest od teraz moim ulubionym sklepem z pachnidłami... A pomyśleć że już szłam do kasy kupić gąbki do makijażu :P no cóż... priorytety xD


Kto z Was lubi sklep TK Maxx? A może znacie tę markę świec i możecie polecić jakiś zapach? :)

poniedziałek, 17 lutego 2020

MYCIE PĘDZLI - CO, JAK I DLACZEGO?

MYCIE PĘDZLI - CO, JAK I DLACZEGO?

    Jeśli choć trochę interesujecie się makijażem to wiecie, jak dobre pędzle mogą ułatwić jego wykonywanie. I jeśli tak to powinniście tez wiedzieć jak ważne jest utrzymanie tych pędzli w czystości. Dla mnie i dla wielu z Was to na pewno oczywiste ale wiem też, że nie dla wszystkich.

    Nie będę pisać o tym, że regularne i odpowiednie czyszczenie pędzli przedłuża ich trwałość i pozwala im zachować swój kształt bo na dobrą sprawę na rynku jest tyle różnych pędzli, że zawsze można kupić sobie nowy. Chciałabym raczej poruszyć kwestie, które mogą wpłynąć na nasze zdrowie.


    Dlaczego regularne mycie pędzli jest tak ważne? A no dlatego, że dotykamy nimi naszej twarzy i oczu. Pomyślicie, że przecież myjecie twarz przed nałożeniem makijażu. Oczywiście, ale przecież nawet wycierając czyste po kąpieli ciało ręcznikiem wymieniacie go przynajmniej raz w tygodniu, prawda? No prawda. Nasza skóra wydziela sebum i wykonując makijaż pędzel ma bezpośredni kontakt z naszym naskórkiem. Po wykonanym makijażu na pędzlu zostają zarówno resztki kosmetyku, sebum jak i martwy naskórek co stanowi pożywkę dla bakterii. Dodatkowo miejsce przechowywania pędzli również może mieć zły wpływ na ich "czystość". Jeśli przechowujemy pędzle w stojącym, otwartym pojemniku (np, w kubku na półce) mogą zbierać kurz i roztocza. Pędzle przechowywane w ten sam sposób w wilgotnej i ciepłej łazience mają idealne warunki do tego, by namnażały się na nich bakterie. A w temacie łazienki mam do was zasadnicze pytanie w kwestii czystości akcesoriów... Czy po skorzystaniu z toalety klapę zamykacie przed spuszczeniem wody czy dopiero po? A wiecie, że dzięki otwartej klapie podczas spuszczania wody bakterie kałowe bytujące w muszli są wyrzucane w powietrze i mogą dolecieć aż do 3 metrów od samej muszli? Mogą osiąść na waszej twarzy i ubraniach a już na pewno na znajdujących się w łazience ręcznikach, szczoteczkach do zębów i pędzlach. Obrzydliwe, prawda? 
    Przez używanie brudnych pędzli możemy się łatwo nabawić wysypki, podrażnień, wyprysków, zapalenia spojówek, infekcji oczu a nawet zakażenia gronkowcem złocistym.

przed myciem grupuję sobie pędzle według koloru, jaki był nimi nakładany. Tu mamy jasne

tu ciemne

tu pędzle od różu, podkładu, korektora i do konturowania



JAK CZĘSTO MYĆ PĘDZLE?
  • Pędzle do nakładania kosmetyków mokrych, czyli np. podkładu, pomadek, korektora czy kosmetyków do konturowania na mokro powinno się myć po każdym użyciu.
  • Pędzle do nakładania kosmetyków sypkich np. cieni do powiek, różu, pudru itp możemy myć rzadziej, ja staram się to robić raz w tygodniu.

przed kąpielą

po kąpieli


JAK MYĆ PĘDZLE?
    Jest wiele sposobów mycia pędzli ale nie będę się skupiać na opisywaniu konkretnej metody. Chciałabym raczej wspomnieć o najważniejszych rzeczach, o których według mnie należy pamiętać, by nie zniszczyć naszych narzędzi. 
  • do mycia pędzli można używać płynu micelarnego, szarego mydła w kostce, delikatnego szamponu dla dzieci, olejku do demakijażu a także specjalistycznych mydeł i płynów do mycia pędzli. Dodatkowo po myciu pędzle można zdezynfekować np. płynem Skinsept
  • metoda mycia pędzli jest dowolna, ja lubię myć pędzle pocierając włosiem o dłoń. Mam wtedy pełną kontrolę nad ilością środka myjącego oraz siłą tarcia pędzlem o dłoń. 
  • podczas mycia pędzli nie należy nadmiernie trzeć, szarpać i wyginać włosia. Może to uszkodzić włosie i zniekształcić pędzel.
  • należy uważać, by woda nie dostała się do skuwki, ponieważ może to doprowadzić do rozpuszczenia kleju a w konsekwencji odklejenia się skuwki od trzonka pędzla. 
  • Po umyciu i wypłukaniu pędzla nie powinno się wyżymać ani ciągnąć za włosie. Pędzel po delikatnym odsączeniu należy pozostawić w pozycji poziomej na ręczniku papierowym. Niektórzy piszą, że włosie powinno wystawać poza blat, by uniknąć odkształceń, ja jednak podczas suszenia często obracam pędzle i nigdy żaden mi się nie odkształcił ;) Pędzle można też suszyć w specjalnych osłonkach, które zabezpieczają przed zniekształceniami.
  • pędzli nie należy suszyć na kaloryferze ani suszarką, ponieważ może to "napuszyć" pędzel i sprawić, że włosie będzie nieprzyjemne w dotyku
  • precyzyjny pędzelek do aplikowania eyelinera w żelu łatwiej i bezpieczniej umyć olejkiem do demakijażu. użycie olejku nie wymaga takiego pocierania i jest dużo delikatniejszy dla włosia. 
  • pędzle należy myć do momentu, gdy woda jest czysta, warto rozchylić lekko włosie i sprawdzić, czy wnętrze jest dobrze wypłukane. 


    Od siebie dodam, że warto przy okazji mycia włosia przetrzeć także trzonki pędzli. Co prawda nie dotykamy nimi twarzy, ale trzymamy w dłoniach a ja np. blendując cienie  lubię trzymać drugi puchaty pędzel w zębach. Taki głupi nawyk ale pozwala mi na szybki dostęp do konkretnego pędzla :P

trzonki przed czyszczeniem...

...i po. widać różnicę? 



wykąpane :)


    Ja sama kiedyś zupełnie nie nie przywiązywałam do tego uwagi a i teraz zdarza mi się zgrzeszyć. Rzadko kiedy myję pędzel od podkładu od razu po jego aplikacji ale dzieję się to z dwóch prostych powodów. Jak szykuję się na imprezę to wiadomo, że nie mam czasu na mycie pędzli :P A drugą sprawą jest, że pełny makijaż robię sobie tylko okazyjnie więc zawsze zdążę "wyprać" pędzle przed kolejnym razem. Pędzle do oczu i sypkiego pudru zdecydowanie częściej idą w ruch więc wszystkie pędzle piorę razem ;)



Jak u was z myciem pędzli? Robicie to regularnie czy raczej zdarza się wam o tym zapominać?

poniedziałek, 10 lutego 2020

KOSMETYCZNE RECENZJE PART.4 - LA FARE 1789 OD TOPESTETIC

KOSMETYCZNE RECENZJE PART.4 - LA FARE 1789 OD TOPESTETIC
 Cześć kochani! Dziś kolejny post kosmetyczny i będzie on dotyczył kosmetyków do włosów, które otrzymałam w ostatniej paczce ze sklepu TOPESTETIC :klik:

    Marka La Fare :klik: to marka pochodząca z francuskiej Prowansji i produkuje ekologiczne kosmetyki. W składzie produktów jest średnio około 99% składników pochodzenia naturalnego a ponadto większość z nich pochodzi z upraw ekologicznych. Kosmetyki La Fare posiadają certyfikaty ECOCERT oraz COSME BIO.


    W związku z tym, że ciągle poszukuję produktów, które pomogą moim włosom powrócić do dawnej formy, te zaproponowane mi przez dermokonsultantkę w sklepie Topestetic.pl wydały mi się bardzo interesujące. Skład prezentował się obiecująco no i na próżno było w nim szukać silikonów, parabenów czy SLS.  Opakowania obu kosmetyków są utrzymane w tym samym stylu. Plastikowe flakony imitujące brązowe szkło z tłoczeniami prezentują się bardzo uroczo i odrobinę staromodnie.

DIVINE SHAMPOO :klik:

    To szampon nawilżający przeznaczony do włosów suchych i pozbawionych blasku. Zawiera proteiny migdałów, które wypełniają ubytki w strukturze włosa. Hydrolat z róży damasceńskiej nawilża, odżywia włosy oraz pobudza ich wzrost a woda z melisy lekarskiej dostarcza im niezbędnych witamin oraz minerałów. Ma za zadanie łagodzić podrażnioną skórę głowy, przywrócić włosom blask i nawilżenie, wzmocnić je oraz stymulować ich wzrost.

    Szampon nie zawiera SLS więc nie pieni się zbyt mocno, jednak wystarczająco by dobrze oczyścić włosy i skórę głowy. Pachnie obłędnie cytrusami (dzięki ekstraktom z kwiatu neroli) oraz różą. Zapach jest świeży, dość długo utrzymuje się na włosach ale nie przytłacza.

NOURISHING CONDITIONER :klik:

    To odżywka przeznaczona do włosów zniszczonych i łamliwych. W składzie znajdziemy masło shea (nawilża i poprawia elastyczność włosa), aloes (wspomaga odbudowę oraz nawilża) no i olej kokosowy (wzmacnia i odbudowuje strukturę włosa). Odżywka ma wygładzać, nawilżać i odbudowywać włosy a także ułatwiać ich rozczesywanie.

    Pachnie bardzo delikatnie i "kremowo". Można wyczuć nuty kokosa oraz specyficzny zapach masła shea. Odżywka ma konsystencję gęstego kremu dzięki czemu nie spływa z dłoni ani włosów podczas aplikacji.



     Moja opinia na temat tych kosmetyków jest dosyć złożona. Jestem jednocześnie zadowolona z efektów ich stosowania jak i odrobinę zawiedziona. Uważam, że to świetne produkty z bardzo dobrym składem jednak wydaje mi się, że lepiej sprawdziłyby się do włosów prostych. Zarówno szampon jak i odżywka sprawiły, że moje włosy widocznie nabrały blasku, stały się delikatne, jeszcze bardziej miękkie i "lejące" Niestety przez to skręt moich loków nieco się rozluźnił a włosy przy końcach lekko się puszyły. Odżywka przez zawartość oleju kokosowego dodatkowo plątała włosy podczas ich mycia. Olej kokosowy niestety nie służy większości kręconych włosów więc nie było to dla mnie niespodzianką, jednak myślałam że w zestawieniu z masłem shea ten efekt nie będzie tak silny.

    W ogólnej ocenie jestem z tych kosmetyków bardzo zadowolona, bo spełniły swoją funkcję jeśli chodzi o odżywienie i nawilżenie włosów. Po stosowaniu kosmetyków nie pojawiły się na skórze głowy żadne podrażnienia ani łupież. Na mojej głowie pojawiło się za to więcej baby hair a i dodatkowo włosy mniej mi wypadają. Jednak przez wzgląd na to, że w pielęgnacji włosów szukam czegoś, co podbije i zdefiniuje skręt a nie go rozluźni to raczej nie sięgnę po te kosmetyki kolejny raz.


    Oczywiście sklep Topestetic jak zawsze zaskoczył mnie ekspresową wysyłką oraz dużą ilością próbek kosmetyków do włosów i gadżetami. Próbki są według mnie idealne na wyjazd, ponieważ nie muszę brać pełnowartościowych produktów, które zajęłyby mnóstwo miejsca w torbie. Mogę także sprawdzić czy kosmetyk mi odpowiada zanim kupię duże opakowanie. Moim zdaniem indywidualne podejście do każdego klienta jest dużym atutem sklepu i na pewno często będę robić tam zakupy :)




  Jestem ciekawa, czy któraś prostowłosa niewiasta ma doświadczenia z tymi kosmetykami i mogłaby się nimi podzielić :)

sobota, 8 lutego 2020

1-DNIOWA DIETA OD SPORTFOOD

1-DNIOWA DIETA OD SPORTFOOD
Witam Was w tę słoneczną sobotę :)

    Dziś mam dla Was post z recenzją dotyczącą detoksu sokowego od SPORTFOOD :klik: Była to dla mnie nowość dlatego propozycja przetestowania takiej jednodniowej diety była dla mnie bardzo ciekawa. Zapraszam do lektury :)

SPORTFOOD SOKI I UTRWALANIE METODĄ HPP

    Firma SPORTFOOD w swojej ofercie ma zupy, soki, kombuchę, białka oraz zestawy diet sokowych. Wszystkie soki są wieloowocowe, świeżo wyciskane i utrwalane innowacyjną metodą HPP. Polega ona na wykorzystaniu wysokiego ciśnienia do utrwalenia i przedłużenia świeżości produktów bez konieczności ich pasteryzacji. Dzięki temu soki zachowują wszystkie składniki odżywcze i mogą być spożyte nawet do kilku dni po ich wyprodukowaniu. Warunkiem jest oczywiście przechowywanie ich w odpowiednich warunkach czyli w lodówce.

CZYM JEST DETOKS SOKOWY I JAK SIĘ DO NIEGO PRZYGOTOWAĆ?


    To niewątpliwie pyszny i skuteczny sposób na oczyszczenie organizmu z toksyn i jednocześnie pozbycie się kilku kilogramów. Diety przygotowywane są przez dietetyków i zastępują stałe posiłki w ciągu dnia. Dzięki takiej diecie nasz układ trawienny jest odciążony a metabolizm podkręcony. Dodatkowo uzupełniamy witaminy i mikroelementy. Zanim zaczniemy detoks należy się do niego odpowiednio przygotować ponieważ organizm będzie musiał się przestawić na zupełnie inny tryb niż podczas przyjmowania stałych posiłków. Soki dostarczą naszemu organizmowi mniej kalorii by mógł zacząć się oczyszczać i dlatego by uzyskać najlepszy efekt przygotowania powinno się rozpocząć dwa dni wcześniej.

Zalecenia producenta:


  • pobudź swój metabolizm i rozgrzej ciało - rozpocznij dzień od wypicia szklanki wody z cytryną i imbirem
  • zrezygnuj z używek, które zakwaszają organizm (alkohol, papierosy, cukier, fast foody)
  • ogranicz, a najlepiej zrezygnuj z nabiału i mięsa, które obciążają Twoje jelita
  • nawadniaj się (min. 2 litry wody dziennie)
  • wysypiaj się, bo sen to podstawa dobrego metabolizmu
  • stosuj lekką dietę bogatą w ryby i warzywa

    Soki przyjechały do mnie w piątek w styropianowym pudle wyposażonym we wkład chłodzący więc miałam pewność, że soki nie sfermentowały podczas transportu. Postanowiłam, że detoks przeprowadzę w poniedziałek, ponieważ miałam dzień wolny i mogłam się skupić na tym by obserwować jak detoks wpływa na mój organizm. W związku z tym, że byłam bezpośrednio po dwutygodniowej diecie pudełkowej, o której pisałam TUTAJ  nie musiałam się specjalnie przygotowywać. Musiałam tylko pamiętać, by w weekend nie skusić się na nic słodkiego i zrezygnować z wina, które lubimy sobie z P wypić wieczorem oglądając film :P Wraz z sokami otrzymałam broszurę z instrukcją spożycia, w której zawarta była informacja na temat godzin i kolejności spożycia kolejnych soków.

Producent zaleca, by trzymać się ustalonego planu oraz przestrzegać kilku zasad:


  • pij dużo wody, min. 2 litry dziennie
  • nie forsuj się
  • staraj się nie podjadać (pamiętaj, że robisz to dla siebie, więc jeśli poczujesz że musisz zaspokoić głód, to zdecyduj się na warzywo lub owoc)
  • możesz pić kawę, najlepiej bez mleka i cukru,
  • nie żuj gumy, która pobudza Twój organizm do wydzielania soków żołądkowych i wzmaga łaknienie
  • idź na spacer i ciesz się życiem

7.30 - 8.30 SZCZUPŁA TALIA


    Pierwszy sok który w składzie ma wiśnię, truskawkę, jabłko, agrest, porzeczkę czarną i czerwoną. Ten sok smakował mi najbardziej, był lekko kwaśny i czuć było kawałki owoców. wypiłam go ze smakiem i dość szybko. O dziwo nasycił mnie na tyle, że bez problemu wytrzymałam bez podjadania do kolejnego soku. 

10.30-11.30 ELIKSIR MIŁOŚCI



    Drugim etapem było smoothie: truskawka, jeżyna, jabłko, kokos i czarny sezam. W smaku bardzo delikatny z lekką nutą kokosa. Tę butelkę zabrałam ze sobą na zakupy więc popijałam przez całą godzinę. Koktajl wydawał mi się bardziej syty jednak przed kolejnym etapem dopadł mnie ogromny głód ale zgodnie z zaleceniami zamiast zjeść kanapkę sięgnęłam po marchewkę i kalarepę.

13.30-14.30 PIĘKNA SKÓRA


    Kolejne smoothie, tym razem z pomarańczą, miętą, gruszką, jabłkiem i siemieniem lnianym. Zdecydowanie zajął u mnie drugie miejsce pod względem smaku. Lekko wyczuwalna mięta dodawała orzeźwienia. Ten sok wypiłam dość szybko, bo mimo zjedzonej warzywnej przekąski nadal odczuwałam głód. 

17.00-18.00 ŚWIĘTY SPOKÓJ 


    Sok o smaku truskawki, banana i jabłka. Nie specjalnie lubię soki bananowe więc podeszłam do niego sceptycznie ale przecież to 100% sok naturalny więc smakował zupełnie inaczej niż "sklepowe soki". Bardzo pyszny i syty. Idealny na podwieczorek. 

20.00-20.30 WIECZNA MŁODOŚĆ


    Ostatni sok ze szpinakiem, selerem, pietruszką, jarmużem, ogórkiem i jabłkiem. Z tym sokiem najdłużej się męczyłam bo nie trafił w moje gusta smakowe. Pietruszka i seler to składniki, które omijam szerokim łukiem bo zwyczajnie nie lubię tych smaków. Krzywiłam się niesamowicie a P miał ze mnie niezły ubaw. Jabłko niestety nie dało rady zniwelować tego intensywnego smaku :P


    Wrażenia z całego dnia na takiej diecie są bardzo ciekawe. W związku z tym, że jestem małym żarłokiem w okolicach godziny 13 i 20 niestety odczuwałam głód, co nie było przyjemne. Zazwyczaj staram się jeść tak, by tego głodu nie odczuwać ponieważ jest to dla mnie niewątpliwy dyskomfort. Dobre strony są takie, że moje ciało bardzo dobrze zareagowało na ten detoks. Nie czułam się ospała, miałam dużo energii. Dobrze spałam, i następnego dnia rano czułam się bardzo dobrze, mój układ trawienny nie zafundował mi żadnych rewelacji a brzuch był "lżejszy". Nie zaobserwowałam spadku wagi ponieważ nie borykam się z nadmiarowymi kilogramami jednak zauważyłam, że moja skóra także odczuła skutki detoksu. Skóra twarzy jeszcze kilka dni później wydawała się bardziej wypoczęta i promienna. Oczywiście, taki jednodniowy detoks nie da nam spektakularnych efektów jednak myślę, że to idealne rozwiązanie dla kogoś, kto chce zacząć się odchudzać. Świetny reset dla organizmu, który pozwoli przestawić się na nowy, zdrowszy tryb odżywiania. Osobiście postanowiłam, że do swojej diety wprowadzę więcej soków czy smoothie zamiast szybkich przekąsek a raz na jakiś czas postaram się przygotowywać sobie taki mały, całodniowy detoks. 

Jakie Wy macie zdanie na temat takich diet? lubicie robić sobie takie owocowe lub warzywne smoothie?

niedziela, 2 lutego 2020

MAKIJAŻ PERMANENTNY - MIKROPIGMENTACJA BRWI METODĄ OMBRE

MAKIJAŻ PERMANENTNY - MIKROPIGMENTACJA BRWI METODĄ OMBRE

   Jeszcze kilka lat temu nikt się nie spodziewał, że niedoceniane i "zaniedbane" brwi wysuną się na prowadzenie jeśli chodzi o kanony piękna. Brwi same w sobie u wielu kobiet przeszły sporą metamorfozę pod względem ich regulacji i z perspektywy czasu większość pewnie zadaje sobie pytanie "OH GOD WHY?!" (Przynajmniej w moim przypadku tak jest kiedy myślę o tych wyskubanych, cienkich brwiach :P )  Od kiedy brwi stały się w makijażu tak ważne większość kobiet (w tym ja) nie wyobraża sobie wyjścia z domu bez muśnięcia brwi pomadą, cieniem czy kredką. Niektóre decydowały się na hennę a szczęściarami były te, które miały naturalnie gęste i ciemne brwi. Ja niestety mimo ciemnych włosów brwi mam raczej jasne i rzadkie. Przeszłam długą drogę upiększając swoje brwi z różnym skutkiem jednak stał się to mój totalny "MUST HAVE" i bywały dni, gdzie malowałam tylko brwi a resztę twarzy zostawiałam saute.

   Na pewno każda z was pamięta, pierwsze makijaże permanentne. Czarne kreski na czole niczym tatuaże (bo to w zasadzie były tatuaże), które do tego przebijały na niebiesko. Widząc takie koszmarki za każdym razem powtarzałam sobie, że wolę wydawać miliony monet na produkty do brwi niż dać sobie zrobić taką krzywdę. Co więc się zmieniło? A no pojawienie się metody Ombre w makijażu permanentnym. Z moją siostrą często wymieniamy się nowinkami w makijażu i pielęgnacji i to ona pokazała mi fb Linergistki Moniki Suchockiej z Gdyni, nad której pracami dosłownie się rozpłynęłam. Ten makijaż wyglądał tak, jakby go nie było. Naturalny efekt bez grama przesady skradł moje serce. 

O SAMYM MAKIJAŻU PERMANENTNYM SŁÓW KILKA

   Makijaż permanentny a bardziej profesjonalnie - Pigmentacja, to nic innego jak wprowadzenie barwnika do wierzchniej warstwy skóry. Dlatego, że pigment nie jest wprowadzony i osadzony w głębszych warstwach skóry trwałość takiego makijażu to około 1-2 lata w zależności od rodzaju skóry. Tłusta będzie opornie przyjmowała barwnik i przez przez tendencję do szybszego rogowacenia makijaż może wymagać częstszych korekt. Skórę suchą charakteryzuje nieco cieńszy naskórek dzięki czemu łatwiej przyjmuje pigment, lepiej wchłania barwnik a sam makijaż będzie trwalszy.


WSKAZANIA I PRZECIWWSKAZANIA

   Pigmentacja jest wykonywana nie tylko w celach estetycznych czyli poprawy kształtu i koloru brwi. Daje także możliwość np rekonstrukcji lub korekty brwi kobietom, które straciły je w wyniku choroby. Makijaż permanentny, jak każdy tego typu zabieg, ma szereg przeciwwskazań. Dzielą się one na przeciwwskazania czasowe, przypadki wymagające konsultacji lekarskiej oraz przeciwwskazania bezwzględne. Do tych czasowych należą m.in. menstruacja, ciąża, okres laktacji, aktywna infekcja lub przeziębienie, poparzenie słoneczne, aktywna opryszczka oraz terapia przeciwtrądzikowa retinoidami. Przypadki wymagające konsultacji lekarskiej to na pewno hemofilia, choroby serca, tarczycy, bielactwo, zmiany dermatologiczne w miejscu planowanego zabiegu takie jak np. znamiona (tzw. pieprzyki), grzybica, atopowe zapalenie skóry, łuszczyca oraz urazy naskórka. Bezwzględnymi przeciwwskazaniami do wykonania zabiegu są nowotwory, brodawki, liszaje oraz skłonności do alergii kontaktowych. Oczywiście poddając się zabiegowi nie powinniśmy pić alkoholu przynajmniej na dwa dni przed. Alkohol rozrzedza krew i przez to może się zdarzyć, że podczas zabiegu zaczniemy krwawić mimo, że zazwyczaj to się nie zdarza. 

ZABIEG I CO PO ZABIEGU?

   Sam zabieg rozpoczyna się od rozmowy z linergistką, analizy kolorystycznej oraz rysunku wstępnego. Określenie typu urody klientki oraz dobranie odpowiedniego koloru (lub mieszanki) pigmentu jest niezwykle ważne, ponieważ źle dopasowany kolorystycznie pigment może później przebijać czerwonymi lub niebieskimi tonami. Linergistka dobiera odpowiedni kształt do twarzy klientki i jej łuków brwiowych. W przypadku Moniki Suchockiej, u której byłam już kilka razy na tym zabiegu trwa to dłuższą chwilę gdyż Monika nie używa w tym celu nitek czy szablonów lub miarek. Po wytyczeniu trzech strategicznych punktów czyli początku, szczytu oraz końca wyrysowuje kontur idealnie dopasowany do twarzy oraz do naturalnego łuku brwiowego. W związku z tym, że twarz nie jest idealnie symetryczna, rysunek musi być odpowiednio dopasowany. Twarz jest bardzo dobrze ukrwiona i unerwiona dlatego skóra przed zabiegiem musi zostać znieczulona maścią. Zabieg w zależności od skóry i od tego, czy jest to pierwsza pigmentacja, dopigmentowanie czy korekta może trwać od 1 do 2 godzin. 
   Po zabiegu należy pamiętać o odpowiedniej pielęgnacji  makijażu i okolicy pozabiegowej. Skórę należy smarować cienką warstwą kremu Alantan lub Bepanthen 2 razy dziennie przez kilka dni po zabiegu. Przez minimum dwa tygodnie zabronione jest opalanie, korzystanie z sauny, nadmiernego wysiłku, kąpieli w basenie lub w morzu oraz zabiegów kosmetycznych w miejscu po pigmentacji. W czasie regeneracji nie wolno myć skóry mydłem ani stosować żadnych kosmetyków kolorowych lub zawierających składniki aktywne. Gojenie makijażu permanentnego to żmudny proces który trzeba przetrwać. Efekt zaraz po wykonaniu makijażu może się wydawać groteskowy. Po kilku dniach, gdy skóra się zabliźni i powstanie strupek, co jest naturalnym procesem naprawy uszkodzonego naskórka, skóra może swędzieć. Trzeba wówczas pamiętać, by nie drapać ani nie drażnić naskórka ponieważ może to spowodować nierównomierne przyjęcie się pigmentu lub jego rozlanie się pod skórą. Strupek po kilku dniach zacznie pękać i odchodzić. To chyba najgorszy etap gojenia się makijażu ponieważ strup odchodzi częściami i wygląda to niezbyt atrakcyjnie. Co ważne, trzeba czekać aż strupki odejdą same, pod żadnym pozorem nie można ich zrywać ponieważ może to uszkodzić makijaż. Finalny efekt nie będzie widoczny od razu po zejściu strupka a po około 28 dniach. W tym czasie pigment utrwali się i proces regeneracji zostanie zakończony.

CO DALEJ?

Dalej pozostaje nam się cieszyć pięknymi i równymi brwiami co rano. Dla mnie to ogromna wygoda, ponieważ odeszła mi spora część codziennego makijażu a twarz nawet saute wygląda zdrowo i naturalnie. Efekt nie jest przerysowany a bardzo naturalny i nie rzuca się w oczy. Wiele osób było zdziwionych kiedy otwarcie mówiłam o tym, że mam makijaż permanentny. Jestem bardzo zadowolona i nie żałuję że 2 lata temu pierwszy raz poddałam się zabiegowi. Monika jest profesjonalistką i artystką, która potrafi upiększyć każdą buzię :) Na dowód poniżej zdjęcia mojego przed i po :)


Mój makijaż permanentny po 1,5 roku od ostatniej pigmentacji.

Makijaż zaraz po pigmentacji

Z pełną świadomością i odpowiedzialnością polecam Monikę Suchocką i jej usługi mikropigmentacji. A jeśli któraś z was uważa swoje brwi za nie do końca udany eksperyment matki natury to warto zastanowić się nad poddaniem się takiemu zabiegowi :) 

Copyright © in progress , Blogger